Obejrzałem całość dla grzesznej przyjemności obcowania z nauką "tak złą, że aż dobrą" w serialu nominalnie fantastyczno-naukowym. Na miejsce pierwsze nominuję kompletne pochrzanienie pojęcia rezonansu: jest sobie wielkie złe urządzenie, które emituje jakieś "częstotliwości" i jeśli "twoja częstotliwość" (cokolwiek to znaczy) zgadza się z częstotliwością urządzenia, to... możesz bezpiecznie do niego podejść, a jeśli się NIE zgadza, to your head a splode.