Jack Nicholson powiedział kiedyś: "gdy uczestniczę w tych całych naradach na planie filmowym, to najczęściej szlag mnie trafia. Dlaczego jestem tak głupi i zamiast siedzieć tam, nie spędzam tego czasu z dzieckiem, albo choćby grając w golfa". Film nawet odrobinę nie jest tak ważny, jak prawdziwe życie. Jack jak zwykle ma rację i ja się z nim zgadzam. A potem kolejny raz łapię się na tym, że siedząc w kinie znów daję się uwieść. Znów ktoś opowiada mi jakąś historię w taki sposób, że wszystko inne przestaje istnieć...