Z tego co pamiętam, to mężczyzna, który dzwonił przez telefon, był to sam Mandus (Ale w jaki sposób dzwonił? Sam siebie nagrał?) Mandus działał tak, jakby miał rozdwojenie jaźni. Później okazało się, że jego dzieci tak naprawdę nie żyją, a to właśnie on je zabił (może dlatego, że wykorzystywano dzieci do tej maszyny, przynajmniej tak było napisane w jednej z notatek). A jeśli chodziło o głos, który przemawiał do Mandusa, być może była to maszyna, pod koniec była o tym mowa, poza tym w jednej z ostatnich scen docieramy do serca - dosłownie - maszyny, więc miała jakieś nadprzyrodzone zdolności. Taka przynajmniej jest moja interpretacja, choć mogę się też mylić.