Grę można pochwalić chociaż za ładny świat, ale widząc jak co roku Ubisoft pod przykrywką "wielkich" zmian, serwuje nam ten sam żylasty, sztywny jak tygodniowa skarpeta po treningu, niesmaczny i śmierdzący kotlet, to odechciewa się napisać cokolwiek pozytywnego. Jestem fanem serii, ale tego plugastwa nie mogę przegonić. Tutaj nie ma rewolucji żadnej. Żeby można było mówić o rewolucji to dobrze by było żeby assassin's pozostał assassin's. To nie jest Assassin's. To jest taki sobie "erpeg" w uniwersum assassin's creed, chociaż też mam wątpliwości, bo ta trylogia została ograbiona z jednej z największych zalet, jakie posiadała. Mianowicie "ducha serii", nie wspominając np. o żarcie jakim wg. mnie jest Quick time event podczas cichego zabójstwa, czy ogromnej nowości, czyli braku skalowania poziomu przeciwników. Jaki kurde brak skalowania? Jaka nowość? Przecież to jest nadal skalowanie, tylko nie ma podanego poziomu postaci, bo taki w grze nie występuje. Dalej jest już tylko wielki face palm, czyli jazda na wilku. Można było się przyzwyczaić, bo w oddysey był jednorożec. To jest żart. To jest fortnite ze skórką pseudo-assassynowską. Żal, żal i jeszcze raz tragedia. Dodam jeszcze, że eivor jest równie zwinny jak kolek osinowy, a system walki wygląda jakby twój najmniej zdolny sportowo kolega, ćwiczył na wf. Jednej jeszcze rzeczy w "nowych" assasynach nie mogę pojąć, tym bardziej wybaczyć, czyli regresu systemu parkour. To jest dramat. Panie Drozda, idz pan w pierun z takim żartem. Pozdro ✌️