Wynudziłem się i podenerwowałem podczas grania. Nie wiem nawet od czego zacząć, trzeba będzie zrobić jakąś listę:
1) strasznie dużo gadają. Gadają i gadają i gadają. 80% celów podczas robienia questów to 'Talk to...'. Początkowo nawet próbowałem poznać tę fabułę ale jest rozwleczona jak opera mydlana i potem po prostu już miałem to gdzieś, bo w końcu wpadłem pograć a nie słuchać ględzenia. Jak walczyłem z którymś bossem to nawet nie mogłem go wykończyć bo HP mu się zatrzymało na 3% i nie spadało bo musiał swoje wyględzić jaki to jest straszny i jak bardzo mamy przerąbane.
2) twórcy nie mają pojęcia na czym polega poczucie grozy czy strachu. Myślą, że to polega na tym, że wszyscy umierają, cierpią i że wszędzie leje się krew. Nie, kiedy ze wszystkich wylewają się dziesiątki litrów soku (bo krwi to nie przypomina), kiedy wszyscy rzygają krwią, kiedy ludzie są bez skóry i z wybałuszonymi wnętrznościami, kiedy ciągle drą mordę z bólu i wspominają „och jakie to okropne o boshe” to to nie jest straszne tylko śmieszne bo jest to rozpaczliwe wołanie w kierunku "och zobacz jaką jestem straszną grą, zoba ile krwi". A po chwili mój czarodziej burzy czwartą ścianę oraz coś co miało przypominać klimat grozy mówiąc mi "I am out of mana, once again" a piesek dookoła biega i podskakuje zbierając loot z potworów. Hau hau!
3) stare, nudne, do porzygu oklepane "myślałeś że zbawiłeś świat a tak naprawdę robiłeś dokładnie to co chciałem, haha!"
4) najbardziej ponurą i pełną grozy jest idea przedmiotów w tej grze. Otóż to co znajdujemy (nie licząc przedmiotów unikalnych) ma w sobie pewne stałe parametry (które są tym wyższe im wyższy poziom ma przedmiot a jest on proporcjonalny do poziomu postaci) plus jakąś unikalną cechę jeśli przedmiot jest legendarny (chodzi się tylko w nich już na dość wczesnym etapie gry). Te unikalne cechy można zmienić. I teraz tak, wyobraź sobie graczu, że już sobie ustaliłeś jakie cechy ci się podobają i wszystkie przedmioty przerabiasz tak by miały określone cechy. Brzmi fajnie, ale problemem pozostają parametry stałe. Najbardziej wyrazistym przykładem są pierścienie i ich odporności na żywioły. Jak wspomniałem, te parametry rosną (i to liniowo). Na przykład, na 10 poziomie postaci wyskoczy ci pierścień co daje 6% przeciw żywiołom a na 17 taki który ma już 9%. Oczywiście, jako że chcesz być coraz mocniejszy, to pragniesz mieć te nowe pierścienie z 9%. Więc wracasz do miasta i przerabiasz nowe przedmioty by i one miały określone wcześniej cechy. Rezultat jest taki, że mniej więcej co 8 poziomów wracasz do miasta by od zera robić wszystkie przedmioty do noszenia i by stworzyć dokładnie to samo tylko w nowej wersji. Ciężko wyrazić słowami jak bardzo to jest nudne. Pod koniec jest już lepiej bo mamy 60 poziom więc parametry już nie rosną i celujemy raczej w unikaty.
5) rozwój postaci jest jakiś bez klimatu. Chodzi mi o drzewko postaci i te wszystkie mechanizmy typu „jeśli wykonałeś w ciągu ostatnich 8.5 sekundy dwa Specjalne ataki różnych żywiołów i nie masz aktywnej Bariery ale masz Podstawowy Resource większy niż 45% to masz 4% szansy, że jeśli wypadnie ci krytyczny atak (na co masz 15% szansy chyba że akurat jesteś zdrowy to wtedy 30%) to jeśli akurat jest środa, to zwiększa się prędkość Podstawowego ataku o 13% na 2.5 sekundy”. Wiecie co, jakoś tego typu bzdury kompletnie nie kojarzą mi się z czarodziejem który studiuje magię. Diablo 2 było pod tym względem prymitywniejsze ale też bardziej klarowne i klimatyczne: kształcisz się w danym kierunku to mocniej bijesz plus pamiętaj o synergiach. Czasami mniej znaczy więcej.
6) design zupełnie do mnie nie przemawia. Hełmy które zasłaniają oczy. Topory które są nieporęczne. Rękawice które mają dużo ozdób przez co z pewnością są niewygodne. Pancerze które mają na sobie rzeczy tylko po to żeby były. Symbole które nic nie znaczą. I tak dalej i tak dalej. Ja wiem, niejeden z was powie, że to pierdoły, ale mnie osobiście to razi. Jak mam się wczuwać w postać wojownika jeśli jest idiotycznie ubrany i ma hełm który przesłania mu wszystko? To jest zwyczajnie głupie XD
7) dialogi są źle nagrane. Gęby były zbyt blisko mikrofonu i przez to nie czuć (a przynajmniej ja nie czuję) że rozmawiam z daną postacią. Czuję się jakbym słuchał audycji radiowej a nie słuchał gościa w szczerym polu. To detal. Ale dobre tytuły dbają o detale. Zwłaszcza takie w których się dużo gada (patrz punkt 1)