PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=787228}
7,3 4 879
ocen
7,3 10 1 4879
Far Cry 5
powrót do forum gry Far Cry 5

W ostatnich dniach ukończyłem piątą odsłonę, tej wymęczonej już do bólu serii, jaką jest Far Cry i jestem porażony tak pozytywnym odbiorem wśród graczy. Oczy przecieram ze zdumienia, że większość z was daje się nabrać na te ochłapy od Ubisoftu.

Spędziłem w grze wiele czasu, wypełniając całą ścieżkę fabularną wraz z zadaniami pobocznymi oraz innymi aktywnościami i chciałbym się podzielić kilkoma spostrzeżeniami.

Potencjał był bardzo duży w "amerykańskiej" odsłonie Far Cry, ale jak dla mnie ta część wygląda jak większe DLC do trzeciej części. Na próżno szukać tu większych zmian, dostajemy tylko kosmetyczne zmodernizowane ficzery znane z poprzednich odsłon.
Niesamowite jest jak bardzo odgrzewany jest to kotlet, gdyż grając w jedną z odsłon można śmiało rzec, że znasz już każdą część bo tylko setting się zmienia.
Od Far Cry 3 - Ubisoft ma jeden motyw na tworzenie gier w tym uniwersum i wszystko produkowanie jest według schematu:

- Gra się rozpoczyna porwaniem naszych krewnych / znajomych
- Tylko my ich możemy uratować
- Spotykamy ludzi uciśnionych przez naszego wroga (oczywiście musimy im pomóc, bo jak nie my to kto?)
- Wykonujemy misje (przynieś, podaj, pozamiataj)
- Odbijamy parę przyczułków wroga
- W połowie gry ma miejsce jakiś mało znaczący twist fabularny
- Obowiązkowo wątek o ćpaniu i byciu odurzonym jakąś substancją (parę misji jak strzelamy w duchy, mamy omamy itp.)
- Jeszcze parę nudnych aktywności polegających tylko i wyłącznie na strzelaniu
- Konfrontacja z głównym antagonistą w grze
- Koniec

Zacznijmy może od początku - czyli od fabuły, która jest okropnie nuda, wtórna i nielogiczna. Pierwsze "WTF" zaczyna się od jednego z regionów Hope County, gdzie na każdym kroku NPCe mi przypominają, że tylko my jesteśmy ich nadzieją, bo są odcięci od świata a 10 minut później wskakujemy w samolot lub helikopter i bez problemu możemy spierdzielić do Holandi na truskawki.
Takich niedorzeczności jest w tej grze na pęczki. Wszystkie misje są praktycznie takie same -ZABIJ -OBROŃ -PRZYNIEŚ -UPOLUJ ZWIERZA i tyle. Sprowadza się to do tego, że wyzwalając jeden z regionów (a mamy ich trzy) widzieliśmy już wszystko! Jedyne co ulega zmianie to ostatnie starcie z bossem, które odblokujemy po osiągnięciu odpowiedniej liczby ruchu oporu. W świecie gry nie uświadczymy żadnej postaci która była by chociaż troszkę charakterystyczna lub wybijająca się poza schemat nudnych bezpłciowych antagonistów lub kompletnie nijakich członków ruchu oporu. Po miesiącu kompletnie zapomnimy o tej grze. Montana wydaje się trochę martwa szczególnie dlatego, że mamy kilka skryptów co sprowadza się do tego, że każdy robi to samo. Wrogowie stoją jak widły w gnoju, czasami tylko przechodząc się po perymetrze lub robiąc pompki, to samo tyczy się naszych zaprzyjaźnionych NPCów, którzy kręcą się w kółko a zaczyna to trochę kłuć w oczy kiedy odwiedzając różnie miejsca lub regiony widzisz kogoś kto gra na gitarze albo zamiata.
Hope County ma swój urok, jest miłą odskocznią od "egzotycznych" miejsc z poprzednich części i chociaż zwiedziłem mapę wzdłuż i w szerz nie złapałem się na tym by przystanąć na chwilę i podziwiać widoki.
Ubolewam również nad silnikiem gry - brak tu jakiejkolwiek fizyki, jest pełno błędów gdzie NPC zapadają się pod ziemię, albo zacinają w przejściu co nie pozwala ukończyć misji a wrogowie są tak głupi, że zginąć
można jedynie, jeżeli sami przez przypadek się wysadzimy lub spadniemy z urwiska. Auta które wybuchają albo wylatują hen daleko w kosmos
bo źle najechałeś na mały kamyczek lub wzniesienie to dość częsty widok. Wszystko tu jest takie "twarde" i sztuczne. Prowadzenie samochodów, latanie samolotami lub helikopterem jest okropnie drewniane i nie daje żadnej satysfakcji.
Najbardziej boli mnie jednak odczucia związane ze strzelaniem i obsługą broni - jest to oczywiście subiektywna opinia, ale łuk był jedyną broń którą "czułem" i miałem przyjemność z użytkowania. Arsenał jaki zostaje nam zaoferowany nie jest wielki i co najgorsze, kompletnie nie czuć żadnej przyjemności z wymiany ognia. Każda broń strzela tak samo - nie czuć ich ciężaru, odrzutu i mocy. Rożnica między MP5 a AK47 lub M60 jest żadna, zmienia się tylko dźwięk, skórka broni i ilość amunicji w magazynku. Nie czuć kompletnie przyjemności z eliminacji przeciwników, strzał z dubeltówki z odległości dwóch metrów nie różni się bardzo od zabójstwa przeciwnika z kilkunastu metrów z karabinu, przeciwnik i tak upadnie jak worek ziemniaków za każdym razem, brak tu fizyki ragdoll przez co nie czuć tych broni kompletnie. Cały czas miałem wrażenie jakbym strzelał z plastikowych zabawek do papierowych przeciwników, a już totalnym kabaretem jest kiedy w opancerzonego przeciwnika możemy zlikwidować jednym ciosem dłoni lub broni białej, ale władowanie w niego 3-4 pocisków z wyrzutni granatów nie robi na nim jakiegokolwiek wrażenia.
O trybie ARCADE nawet nie chcę wspominać, to nic innego jak tylko okropnie niedopracowana namiastka trybu "online" która się nudzi po 10 minutach.

W mechanice gry wiele się nie zmienia, dalej musimy odbijać przyczółki wroga, możemy polować na zwierzęta (chociaż teraz nie ma to kompletnie żadnego znaczenia) wykonujemy te same nudne misje polegające na okrągło tylko na zabijaniu tylko różnica w odniesieniu do poprzednich części jest taka,
że możemy łowić ryby i latać samolotem co nie jest zbytnio satysfakcjonujące. Resztę rzeczy już widzieliśmy w FC2, FC3, FC4 a w Primal jest taka różnica, że zamiast strzelania to rzucaliśmy kamieniami.
Znajdują się również plusy w tym oklepanym do bólu średniaku, a mianowicie znakomita ścieżka dźwiękowa i dość duży świat do eksploracji, szkoda tylko że nie został wypełniony żadnym ciekawym kontentem. Gra sprawia frajdę przez pierwsze trzy godziny, potem to nuda, monotonia i nieangażująca fabuła.

Podsumowując: Far Crap 5 wygląda jak poprzednie gry, będziecie robili to samo co w poprzednich grach, fabularnie też nie uświadczymy czegoś nowego, wszystko to samo - dziękuje Pan Ubisoft za tego odgrzewanego koleta.

P.S
Jestem lepszy niż wróżbita Maciej i już teraz dla was przewidzę następną część Far Cry. Wystarczy spojrzeć na schemat przedstawiony wyżej, wybrać jakieś ciekawe miejsce w którym umiejscowimy akcję gry i voilà!

P.S 2
Jak to możliwe, że tak bardzo nie podoba Ci się ta gra a jednak spędziłeś w niej tyle czasu wykonując te wszystkie czynności? - Gdyż lubię kończyć gry które zaczynam, lubię wykorzystywać wszystkie możliwości jakie dają mi twórcy, bo chociaż początek był nieciekawy, inne ficzery mogły by mi sprawiać w późniejszej rozgrywce frajdę - tak się tu jednak nie stało. Druga sprawa to taka, że jeżeli już o czymś piszę to wolał bym mieć wgląd w całość tego co oferuje gra.

Pozdrawiam i bardzo zachęcam was do dyskusji - co wam się spodobało w tej części? Może dostrzegę coś, czego nie widziałem wcześniej.

ocenił(a) grę na 3
forintleader

Dodam że grafika mnie na maxa zawiodła. Woda jest czarna a w mnogości nic nie wnoszących szczegółow można sie zgubić i dostać oczopląsu. 3 i 4 cz pod tym względem była kosmicznie lepsza. Jak napisałeś zwiedzanie świata nie dostarcza zadnych wrażeń.

forintleader

Amen! Mam niestety takie same odczucia po ok 15h grania. Szkoda czasu na ten tytuł.

forintleader

Męczę to teraz. Ilość błędów tyle czasu po premierze poraża. Ostatnio gra po jakiejś śmierci zaczęła mnie wrzucać w środek gromady przeciwników (miotacze ognia, snajaperzy, etc.). Pewnie z 10 razy próbowałem przeżyć zanim w końcu się udało uciec z minimalną ilością życia.

forintleader

Niestety takie same odczucia. Dla mnie najlepsze był FC2 (mega sugestywny klimat Afryki, wolność w działaniu, bronie które miały kopa, całkiem autentyczna fabuła), oraz FC3 (piękna wyspa, fajnie skonstruowane rozwiązania, najlepszy antagonista). Niestety FC4 i 5 to odcinanie kuponów, tak jak piszesz przerabianie jedynie settingu, obawiam się że 6 część będzie taka sama - tzn. nijaka.

ocenił(a) grę na 4
Ralf177

O, to to. Dwójka jednak była najlepsza. Trudna i prawdziwa. Do wszystkiego powyżej można dodać mnóstwo irytujących rzeczy, jak sryliard markerów bez których gra jest trudniejsza, owszem, ale zaprojektowana jest "pod markery" i czasem ktoś cię zauważy, bo mu się "naładował pasek widzenia" mimo że wcale nie powinien cię spostrzec. Dodałbym jednak irytującą ścieżkę dźwiękową, zresztą w żadnym FC nie da się jej przyciszyć, więc w każdym ją po prostu wyłączam. I powtórzmy - nudne, niezróżnicowane pukawki.

forintleader

W skrócie: napieprzalem pierdyliard godzin, aż iskry z kompa leciały, gra do dupy. Gościu nie poniżej się proszę.

ocenił(a) grę na 5
Korsarzyc

Gra jest relatywnie krótka ;) A iskry leciały z konsoli :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones