ja na przykład :
-Styl jaki miało LS przed misją To tylko biznes [ lekkie misje , a nie setki trupów ]
- Wchodzenie do każdego sklepu w grze
- Praca dla Gangu a nie dla mafii
- 3 miasta które były w SA
- imprezy na plaży , w clubach itd
- Samoloty
- duży wybór ubrań itd [ żeby nawet telefon wybrać ]
- z 3 dziewczyny wystarczą
- 3 do 4 domów w mieście
- na początku brak hazardu , by nie było ze w pierwszych misjach ma się kilka tysięcy...
- robienie grafiki na ścianach + wybór gdzie i jaki
-Większy wybór strojów niż 4
-większy wybór mieszkań do kupienia.
-możliwość stałych zarobków jak to było pod koniec SA
-Samoloty - pełna zgoda
-Dużo bardziej dopracowane Los Angeles, tak żeby robiło odpowiednio większe wrażenie niż w SA - coś jak stosunek wyobrażenia NY z III w porównaniu z ogromnym miastem IV. Ewentualnie mogło by być 1 dodatkowe większe miasto - pasowałoby tu dla odmiany San Diego które jest blisko LA i nie było by tylko powtórką do San Fransisco i Las Vegas z SA.
-Duuuuże przedmieścia miast, parę małych miasteczek lepiej oddanych niż te rysunkowe parodie z SA. Bardzo mi brakowało tego w IV gdzie zabrakło przedmieść wokół dużych terenów miejskich Nowego Jorku i w Jersey.
Nie zgodzę się z gangami - tj. może być 1-2 zleceniodawców, ale nie chcę już powtórki z SA gdzie byliśmy po prostu czarnym zbirem. Nie mam nic do postaci Carla Johnsona, po prostu po odpoczynku od gangów ulicznych w IV z jej świetną fabułą nie chciałbym grać znowu jakiś przerysowany czarnoskóry albo latynoski bohater z ulicy.
-Żeby choć na jakiś w grze pojawił się Niko Bellic. Mógłby np. przylecieć z NY do LA w interesach i można by było wykonać dla niego parę misji - to byłby fajny ukłon:).
Fajnie jak by zrobili kiedyś wszystkie ważne miasta USA i graniczne , zamiast 1 wielkiej mapy kilka dużych z takimi miastami jak - LA ,Nowy Jork , Kingston , Miami , Detroit i Seattle ]
Rozumiem że masz na myśli kilka oddzielnych miast do których można by się przedostawać np. samolotami lub innymi środkami jako takim "przeskokiem"?
Byłoby fajne ale raczej nigdy to nie nastąpi - chyba że po prostu np. hipotetyznie na tym samym silniku zrobili pod rząd 2-3 gry który by połączyli potem jako całość.
Takie coś trudno byłoby okiełznać - zresztą zawsze jak już robią jakąś część to skupiają się na jakimś rejonie USA by jak najlepiej odtworzyć klimat lokacji. Co innego gdyby to już znanych lokacji takich jak repliki Nowego Jorku czy los Angeles dołączyły nowe rejony wcześniej niezbadane w serii jak np. Chicago z ewentualnym Detroit na mapie w stylu San Andreas bądź dla odmiany coś ze "środkowych" stanów jak np. Denver z okolicami gór skalistych i wiochami wokół w stylu kultowego South Parku:). Ale to zawsze jest temat na oddzielną grę - każda część to inny rejon mający zupełnie inny klimat.
OOO albo Rio de Janeiro , Sao Paulo , Belo Horizonte w Brazylii .Coś jak ,, miasto boga '' + ,, Pulp fiction ''
Szkoda ze JC się raczej nie pojawi w 5 -,,ery GTA III" która została zakończona przez Grand Theft Auto IV (które rozpoczęło "erę GTA IV"), a co za tym idzie - postacie z jednego uniwersum nigdy nie pojawią się w drugim''
Pewnie tak - wcześniej bym narzekał ale teraz dochodzę do wniosku że to lepiej. san Andreas pozostaje w mojej pamięci głównie z powodu otwartego świata przy którym GTA IV wymiękał z racji braku terenów podmiejskich - jak już mówiłem czuje się tam taką lekką ciasnotę. Ale postacie i dojrzała fabuła całkowicie rozbiły te z ery GTA III. Niko i eszta mają wiadomo wyolbrzymioną kombinację zdarzeń w stylu filmów akcji to wiadomo ale w 95 % zachowany jest zdrowy rozsaek. A w SA Carl Johnson odstawiał takie debilizmy - atak na willę skacząc z samolotu ze spadochronem, porywanie kombajnów i td. a ostatecznym pandemonium głupot była misja jak trzeba było wyskoczyć z samolotu by wskoczyć do drugiego w celu wybicia jego pasażerów. Głupota biła wszelkie rekordy w drugie połowie gry i przy wielu mankamentach świata GTA IV czułem ulgę że to się skończyło. A tak pozostaje nadzieja że w GTA V nawet przy dużo bardziej otwartym świecie w stylu SA fabuła będzie dużo bardziej racjonalna niż w SA.
Tak więc może i lepiej że zdecydowanie odcięto się od tego. Dużo bardziej liczyłbym na chociaż chwilowe pojawienie się Bellica niż samego Johnsona.
Ja bym wolał właśnie takie debilizmy , akcja w stylu ,,adrenaliny'' , Szalone filmowe wyczyny [ jak odniesienie do terminatora ]