Nawet nie ma co porównywać. Szczytowym osiągnięciem Rockstar Games jest nadal "Red Dead Redemption - sandbox, który wycisnął niemal wszystko.

1. Tę grę zabija to, co daje jej popularność, czyli tysiące samochodów. To problemem gier z dużym światem. Musisz się przemieszczać i najczęściej jest to samochód.

2. Ponadto system nagradzania za podejmowane decyzje. Jakiś śmieszny użytkownik napisał mi, że zakładam maskę na twarz w RDR i nie ponoszę odpowiedzialności za to, co robię. Zaraz, zaraz. W GTA V nie ponoszę odpowiedzialności nigdy za złe wybory. Wyjątkiem są grandy na kilka gwiazdek. Człowieka goni wtedy policja i może się to różnie skończyć.

3. GTA V nie ma prawie żadnych interesujących wypełniaczy pomiędzy misjami i tak naprawdę nie ma co robić. Chyba że ktoś lubi porównać grę w tenisa do polowania w RDR, dzięki któremu uzyskujemy ulepszoną broń.

4. Wiele można wymieniać. Choćby plastikowy klimat z wielkiego miasta. Tylko Sany Shores trochę przypomina RDR. W westernie Rockstara zawsze coś się dzieje, w GTA V prawie nic.

Gry są niby podobne, prawie bliźniacze pod względem struktury, ale to ciągle inne tytuły. Rockstar Games nie powinien przez najbliższych dziesięć lat robić tej samochodówki, ale przyłożyć się do kontynuacji "Red Dead Redemption" lub w ogóle zrobić coś nowego.