Ani razu się nie przestraszyłem. Co nie oznacza, że klimat gry jest zły, po prostu za dużo postać gracza wędruje po metrze z kompanami. Mam nadzieję, że w Last Light ten błąd został naprawniony.
Strach może nie, ale dyskomfort to już na pewno. Etapy z kompanami były dużo lepsze. Ale jak po ciemnościach musiałem się przekradać między bibliotekarzami... Ech, ja nie chcę jeszcze raz! :(
Etap z bibliotekarzami.... to było coś. Przeszedłem go na dwa spodoby - patrząc im w oczy oraz rozwalając im łby.
A wogóle najbardziej wku#wiającym etapem z całej gry była walka z tymi kulami wyskakującymi spod ziemi - żenua. Wszystkie kule leciały prosto na Młynarza, a ja musiałem to chyba przechodzić ze 20 razy, bo tamta pipa ciągle ginęła.
Ale ogółem to gra na prawdę porządna.
Ja tylko trzy razy. Za pierwszym wyłączyłem grę i poszedłem spać, następnego dnia już dałem sobie radę. Najgorsze było przydługie przeładowanie...;-)