PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=744637}
8,5 1 727
ocen
8,5 10 1 1727
NieR: Automata
powrót do forum gry NieR: Automata

Mocno przereklamowana

ocenił(a) grę na 5

Polecono mi tę grę, ponieważ rzekomo ma świetną, smutkiem miażdżącą duszę fabułę. Nie przepadam za stylem anime, ale mimo wszystko, postanowiłam spróbować, bo mało jest takich gier. Oczywiście uprzedzono mnie, że grę należy przejść kilka razy, żeby do owej fabuły się dokopać, co już wydało mi się alarmujące. Niestety, ale po wtopieniu 50 godzin w żmudną, nudną i ekstremalnie powtarzalną rozgrywkę, nie mogę tej opinii podzielić. Fabuła jest strasznie infantylna i naprawdę ani odrobinę oryginalna. W skrócie - wszystko ma "duszę" i spore problemy z kontrolowaniem emocji. A dlaczego androidy stworzone stricte do walki z kosmicznym najeźdźcą, są wyposażone w emocje? Nie wiem, chyba tylko po to, żeby zmusić gracza do współczucia wszystkim maszynom i nawet tosterom. Bardzo mnie zmęczyła ta melodramatyczna atmosfera i przerysowane postacie, zwłaszcza, że fabuła nie trzyma się kupy i jest w niej pełno dziur i sprzeczności. 9S wygląda i zachowuje się jak rozwydrzone dziecko, więc ciężko mi się zmusić do jakiejś empatii, bo przez większość gry marzyłam, żeby ktoś chlapnął go w pysk i powiedział, żeby się ogarnął.
Co do samej rozgrywki, świat jest bardzo mały i nieciekawy. Wydaje się jeszcze mniejszy i mniej ciekawy, przez fakt, że do "prawdziwego" zakończenia trzeba powtórzyć każdą lokację jakieś 50 razy, a developer nie pokusił się o dodanie niczego nowego, poza kilkoma zadaniami pobocznymi.
Kamera w niektórych miejscach sama zmienia rzut, zmuszając do gry z góry albo z boku, co sprawia, że nie miałam pojęcia, gdzie jestem i co biję. Ale i tak nie ma to większego znaczenia, bo walka wygrywa się sama.
Walka na normalnym poziome jest zbyt łatwa, żeby w ogóle się zaangażować - przez całe 50 godzin nie zmarło mi się ani razu, a poziomu nie ma sensu podnosić, bo tylko niepotrzebnie się ją wydłuży. Całą grę można bez problemu ukończyć ze startową bronią, wciskając przycisk ataku bez ładu i składu, nie ma więc nawet zachęty, żeby eksperymentować. Przy drugim podejściu jest jeszcze gorzej - zamiast silnego ataku dostajemy hacking, czyli minigrę poza grą, która automatycznie zabija zwykłych przeciwników. O ile rozumiem zamysł, to jednak uważam tę mechanikę za totalnie zbędną, i w miarę postępu w grze, coraz bardziej irytującą, zwłaszcza, że miejscami nie można jej pominąć.
Podsumowując, Automata to jeden z najbardziej przeciętnych tytułów, w jakie było mi dane zagrać. Nie jest to gra na tyle zła, żeby jej nienawidzić, ani na tyle dobra, żeby czymkolwiek przykuć uwagę. Było mi trudno grać dłużej, niż 2 godziny, bo po prostu zaczynało mi się nudzić. Wiele razy zastanawiałam się, czy w ogóle warto drążyć te kolejne zakończenia i w ostatecznym rozrachunku uważam, że straciłam tylko czas. Lepiej było pozostać przy pierwszym i poświęcić te kolejne 30 godzin innej grze.

Freya_

Zgodzę się z tą opinią. Ludzie piszą, że płakali przy zakończeniu, ale co jest w tej grze takiego wzruszającego? Przeszedłem dopiero ścieżkę A, być może jeszcze inne ścieżki wycisną mi jakieś łzy. Zakończenie ścieżki A jest przecież pozytywne. Pod koniec nie czułem żadnej więzi z bohaterami i było mi wszystko jedno co się z nimi stanie. Nie powinno tak chyba być? W końcu grę chwali się za ciekawą fabułę, więc i z postaciami powinniśmy się zżyć. Wcześniej grałem w Psychonauts i tam polubiłem postaci.
System ulepszeń mnie rozśmieszył. Możemy upgradować miecze, Poda i montować nowe chipy, ale przez całą grę zamontowałem tylko jeden chip, który automatycznie leczył moją postać i raz upgradowałem miecz. Tyle wystarczyło bym bez problemu pokonywał wszystkich wrogów. Nie ma za bardzo powodu żeby ulepszać postać. Inna rzecz, że nie mogłem niczego dalej upgradować, bo wymagało to żmudnego przeszukiwania lokacji w poszukiwaniu materiałów.
Świat jest mały, więc ciągle musimy chodzić przez te same miejsca, które są w dodatku bardzo monotonne. Spora część tych lokacji to dosłownie pustynia...
Na plus zaliczam widowiskowo wyglądającą walkę. Bardzo podoba mi się ten patent, że oprócz standardowej walki mieczem możemy cały czas ostrzeliwać przeciwnika za pomocą Poda. 10 punktów za to i jeszcze 10 punktów za te fragmenty gdzie latamy i gra się zamienia w schmupa.
Na plus zaliczam też to, że musimy przejść grę kilka razy by poznać całą historię. Jak to mawia Quentin Tarantino - opowieść powinna się "rozkładać" i to właśnie tutaj się dzieje(tzn. tak mi się wydaje, bo dopiero jestem po A).
Ostatecznie oceniłbym Automatę jako średniaka z kilkoma ciekawymi pomysłami, ale daleko mi do nazwania jej arcydziełem. Mniej więcej w tym samym czasie wyszło Breath of the Wild na Switcha i o wiele lepiej została zrealizowana.

ocenił(a) grę na 5
homoxymoronomatura93

Fakt, mnie też było wszystko jedno, co się dzieje z bohaterami - to chyba największy mankament. Te wzruszające elementy niestety dopiero w ostatnim, "sekretnym" zakończeniu są widoczne, ale wymaga to jednak jakiegoś przywiązania do bohaterów, a tego u mnie brak. 9S po prostu nie lubię i najbardziej ucieszyłoby mnie, gdyby gdzieś zniknął w tajemniczych okolicznościach.
Wstępnie również podobała mi się koncepcja stopniowego odkrywania fabuły przy kolejnych przejściach, właśnie dlatego postanowiłam drążyć dalej, mimo że pierwsze było słabe. Każde kolejne przejście wnosi coś nowego do fabuły, niestety 90% gry w ścieżce B pokrywa się z A, a te nowe informacje spokojnie wystarczyłoby wcisnąć w kilka scenek czy filmików, cała reszta moim zdaniem była zbędną stratą czasu. Tak naprawdę, to trzeba ścieżkę B przejść do końca, żeby czegoś się dowiedzieć. Ścieżka C jest na szczęście odmienna i dużo krótsza, więc już po wtopieniu tych godzin, warto sprawdzić, o czym jest. Kolejne już sobie darowałam i obejrzałam video z pozostałymi zakończeniami, bo albo nie mam serca, albo ta fabuła jest naprawdę słaba ;) Zmuszanie gracza do takiej inwestycji czasu, w zamian za kilka nowych linijek tekstu, nie jest tego warte. Jeśli ktoś popędzi tylko główną fabułą, to może jako tako, ale ja niestety lubię wszystko mieć ukończone w 100% i już mnie wkurzało marnotrawstwo czasu, więc odpuściłam.
Uważam, że gra miała spory potencjał, ale nie został on spożytkowany. Muzyka jest świetna, walka i eksploracja całkiem przyjemne, choć mocno uproszczone, a fabuła miała zadatki na ambitną, jednak coś mocno nie wyszło w efekcie końcowym. Szkoda, bo wiele można wybaczyć grze, ale nie to, że jest nudna.

Freya_

Dokończyłem jeszcze zakończenia B, C, D i E i podobało mi się jak rozszerzały historię. Trudno było się jednak tą historią zachwycać, bo jak to w japońskich produkcjach, motywy w nich wykorzystywane nie pasują do siebie. Japończycy wrzucają do swoich tworów wszystko jak leci - mamy roboty, czary, motywy biblijne, lub mitologiczne, lolitki, wirusy, zniewieściałych chłopców, walki megazordów, personifikacje. Trudno oprzeć się wrażeniu, że historia w japońskich tworach wymyślana jest na kolanie, na zasadzie "wrzućmy tutaj pierwsze co nam przyjdzie do głowy". Wychodzi potem pokomplikowany miszmasz.
******UWAGA SPOILERY******
2B - zaawansowany robot bojowy chodzi w butach na obcasie, wygląda trochę jak lolitka i jest niemal naga. A2 - to samo co powyżej, ale jest nawet bardziej rozebrana. Kupy się to nie trzyma. Może powinny mieć jakiś pancerz? Albo wygodne buty?
Czemu Androidy w ogóle mają uczucia? W grze chyba nigdzie tego nie tłumaczą. Ludzie konstruując Androidy mogliby tak je zaprogramować, by nie okazywały uczuć. Nawet wydaje się to bardziej logiczne rozwiązanie skoro ich nadrzędna dyrektywa zakładała zwycięstwo w wojnie. Adam mówi 9S, że ten chce przelecieć 2B. Z tego wynika, że Androidy odczuwają też pociąg seksualny. Nie mogą mieć dzieci, ale już pociąg seksualny odczuwają, czy to nie jest głupie?
Prawdziwy cel 2B nie trzyma się kupy. Zgodnie z fabułą ma ona zabić 9S, gdy ten odkryje prawdę o ludzkości. Po zabójstwie wczytywany jest jego backup fabryczny i może dalej funkcjonować, ale zapomina o tym czego się dowiedział. Na jakimś evencie związanym z grą wyjawiono, że 2B zabiła 9S już 48 razy. W trakcie ścieżki B widzimy jak 9S po raz kolejny odkrywa prawdę. Właściwie to jej nie odkrywa, ale w bazie danych znajduje informacje, których do końca nie rozumie. Gdy pyta o nie dowódcę to ta mu po prostu wyjawia całą prawdę. Skoro jest to tak pilnie strzeżona tajemnica i 9S nie może jej poznać to czemu mu ją wyjawia? Mogła się przecież wyprzeć i poczekać aż 2B czy jakiś inny zabójca pozbędzie się 9S. Pytanie też czemu po zabójstwie 9S muszą go przywracać do żywych. Gdy pozwolą mu umrzeć to przecież problem się przynajmniej na jakiś czas sam rozwiąże.
Ścieżka C tłumaczy nam też jaki był w ogóle cel YORHY. Okazuje się, że założono tę organizację tylko po to by przykryć fakt wyginięcia ludzkości. Czyli wyglądało to tak, że w trakcie wojny Androidy żyjące na ziemi zainstalowały na Księżycu serwer wysyłający spreparowane wiadomości od ludzkości, następnie założyły YORHĘ i zaprogramowały procedurę zgodnie z którą po pewnym czasie ta ulega autodestrukcji i wszelkie dane jakie zebrała i wygenerowała zostają usunięte przez PODy. Pytanie po co w ogóle stworzyły YORHE? Przecież wystarczyłby tylko ten serwer na Księżycu.
Wątek Emila - jest to postać z poprzedniej części Nier w którą nie grałem. Podoba mi się, że twórcy go dodali do tej części. Jest to na pewno miły gest w stronę fanów poprzednich odsłon. Nie podoba mi się tylko to jak wyglądała jego historia, bo to też taki wątek wpleciony dla taniego melodramatu. Emil żył w początkowej fazie wojny, walczy z Obcymi i żeby ułatwić sobie walkę postanawia się powielić. Im bardziej się powiela tym bardziej traci pamięć. Dlaczego traci pamięć? Bo tak i już. Najważniejsze, że powielił się już tyle razy iż zapomniał już kim był i przez to stał się bardzo samotny, bo wie, że musi walczyć, ale nie wie już po co, dlaczego i dla kogo. Współczuj mu, a nie oczekuj jakiejś logiki!
Czerwone dziewczyny to jest wątek, którego nie lubię w SciFi czyli personifikacja Sztucznej Inteligencji. Okazuje się, że to dziewczyny są siecią do której podłączone są maszyny. Nie do końca wiadomo jak mogą być tą siecią skoro z wcześniejszych ścieżek wiemy, że to Adam i Ewa byli właśnie dwoma połówkami sieci. W każdym razie w SciFi lubią nadużywać takiego motywu, że sztuczna inteligencja jest personifikowana przez jakieś postaci, które są w dodatku bardzo wredne i gdy ta sztuczna inteligencja mówi o sobie to używa zwrotów "my", zamiast "ja". Twórcom SciFi wydaje się to chyba cool, a mnie drażni.
O dziwactwach fabuły można by pewnie dużo jeszcze powiedzieć. Na pewno mimo tych wszystkich niepasujących do siebie motywów gra wywołuje sporo emocji i chętnie się te historię poznaje. Warstwowa konstrukcja sprawia, że co chwilę coś nas zaskakuje.

ocenił(a) grę na 5
Freya_

Jeden z najbardziej przehajpowanych tytułów ever. Jeszcze określanie tej średniej gry mianem arcydzieła to jakiś żart. 

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones