Staroszkolny FPS dziejący się w absurdalnym uniwersum gier z serii Postal a dokładniej w pokręconym umyśle Kolesia. Jest ordynarnie, prostacko, niepoprawnie politycznie, bezkompromisowo, brutalnie, krwawo, z niemałą dozą czarnego humoru, z ciągłym puszczaniem oka do gracza wieloma nawiązaniami do popkultury i wydarzeń na świecie. Gra jest nawet krytyką i komentarzem społecznym. Ogólnie dostaliśmy bardziej niż przyzwoita strzelankę.
Akcja dzieje się w głowie Kolesia, więc twórcy puścili wodze fantazji i wysłali gracza do zakręconych lokacji jak nowobogackie przedmieścia, szpital psychiatryczny, bagna, Strefa 69 itd. Jeszcze dziwniejszych eliminujemy wrogów. Dosłownie wąsaci kowboje, wybuchający sombrerowcy, pełzające seksilaski BeDeeSeM z atakiem buźką niczym Alien, małpie pozytywki, tabletopy RPG i cała rzesza innych, pokręconych przeciwników, których nawet szkoda wymieniać z nazwy, bo cenzura nie przepuści. A eliminujemy ich łukiem z megadildosem (zwanym penetratorem), bronią strzelającą promieniami (zwana mózgorozjebionem 6900), gwoździarką zwaną panzkokietnikiem, bazooką wyposażoną w bomby „alleluja” z Wormsów, łopatopiłą, i kilkoma innymi. Każda ma tez alternatywny strzał i specjalne działanie, które ułatwia eliminację wrogów. Poza tym mamy standardowy kopniak oraz jeden z najbardziej rozpoznawalnych elementów serii, czyli szczyny aka złoty deszcz. Tego ostatniego możemy mieć kilka wersji, bowiem na swojej drodze możemy zbierać specjalne modyfikacje, które przyczyniają się do szybszej eliminacji wariatów na drodze. Odpowiednia zebrana buteleczka i cyk – możemy sikami zamrażać wrogów. Z innych modyfikacji mamy fajkę, która przywraca nam zdrowie, akimbo – podwojenie aktualnie noszonej broni z nielimitowana amunicją przez pewien czas, piguły zwalniające przez chwilę czas itd. I nie ma tutaj zapychaczy – wszystko się przydaje.
To, co jest esencją FPSów jest tutaj na dobrym poziomie. Czuć „siłę” strzału każdej broni, jest wyczuwalny feeling i dobre udźwiękowienie. Eliminuje się wrogów niezwykle przyjemnie. Każda pukawka się przydaje. Przyczepić mógłbym się jedynie do tego, że w kilku miejscach brakowało amunicji a w niektórych zazwyczaj było ich za dużo. Same lokacje, jak wspominałem wcześniej, były ciekawe, mają charakter półotwarty, ale i są też fragmenty korytarzowe. Jednak pod koniec drugiego rozdziału jak i w galerii w rozdziale trzecim można się pogubić i nie znaleźć odpowiedniej ścieżki. Z kolei sekrety są dość dobrze poukrywane. O ile w tego typu grach czuje się, gdzie może być sekretne przejście i intuicja nie zawodziła, tak tutaj widząc gdzieś w oddali wyposażenie, miałem problem się tam dostać lub zwyczajnie nie chciało mi się wykorzystywać dwururki z hakiem, by się tam dostać, bo w przypadku porażki pojawiamy się w tym samym miejscu, ale tracimy trochę życia. Można było bawić się w zapisywanie i wczytywanie, ale Postal: Brain Damaged to dynamiczna gra i szkoda było czasu na rozkminianie, tym bardziej, że nie wszystko mogło być sekretem.
Gra jest w bardzo dobrym stanie technicznym. Nie uświadczyłem jakiegokolwiek błędu. Tylko raz utknąłem w jednym miejscu na teksturach a poza tym gra szybko się wczytuje i zapisuje (można zapisać w każdym momencie stan gry). Miejsca z automatycznym zapisem nie są może rozstawione często, ale pojawiają się w kluczowych i odpowiednich miejscach. Stylizowana grafika i użyta kolorystyka jest przyjemna dla oka, wrogowie nie zlewają się z tłem (co w oldskulowych strzelankach się zdarza), udźwiękowienie i muzyka są na dobrym poziomie.
Co do minusów, to poza wspomnianym brakiem balansu z rozstawiona amunicją w paru miejscach nie podobały mi się przerywniki fabularne. Były słabo narysowane. Dużym minusem jest głos głównego bohatera. W poprzednich Postalach, w które grałem, a miały polski dubbing, to pan Grębski wypadał dużo lepiej niż aktualny aktor, który jest zwyczajnym drewnem. Tak czytać z kartki to każdy by potrafił.
Ogólnie bawiłem się świetnie. Momentami wypada nawet lepiej niż pierwszoosobowy pierwowzór. Jak ktoś lubi staroszkolne FPSy inie przeszkadza mu kloaczny humor i zakręcony świat, to śmiało, warto zagrać.