Wiecie co, właśnie zagrałem w silent hill 3 i jestem taki szczęśliwy że remake dwójki wychodzi. Rozumiem że wtedy to był przełom w kwestii horrorów, a klimat nadal pozostaje niedościgniony ale tak się zwyczajnie grać nie da gdy robię kółka wokół potworów, slalomy jakbym zapił fentanyl alkoholem albo jeszcze lepiej blokowanie na przeciwnikach w ciasnych pomieszczeniach, nawet nie wiem czy da się wycentrować kamerę w oryginalnej wersji na ps2. Silent hill 2 remake pozbywa się wszelkich takich utrudnień. Z tego co widziałem na najnowszych pokazach rozgrywki to klimat został zachowany, a nawet uwypuklony licznymi detalami. Zanim ktoś się przyczepi że woke guano przyczepiło się do tej gry to proszę mi powiedzieć gdzie ono jest. Komiczny już wygląd Angeli nie jest symptomem "obudzenia społecznego" ale z jakiegoś powodu wszystkie postacie poza Jamesem i Laurą wyglądają brzydko, tutaj należy winić twórców bo nie postarali się tak jak w przypadku głównego bohatera. To że Maria ma inną spódniczkę to jest czepialstwo detali, bo niby wtedy była seksowna nosząc skrawek kotary mojej babci. Inna sprawa że to jak pada światło na Jamesa jest trochę zbyt jaskrawe i wyodrębnia go za mocno od otoczenia. Walka wygląda naprawdę porządnie na modłę residenta czwórki ale z zachowaniem powolniejszego trybu rozgrywki. Ogólnie mówiąc nie rozumiem hejtu na tą grę, zalecam własnoręczne przypomnienie sobie jak się w to kiedyś grało, a nie tylko bazując na wspomnieniach czy lets playach z yt.