terrani odrazu wiadomo o co chodzi i jest spore nawiązanie do jedynki, zergi również, nie aż tak do jedynki ale do terranów z dwójki rewelacyjna kontynuacja, a protosi... fabularnie cienko, bo na nowo oddzielna historia praktycznie nie związana ani z jedynką ani z terranami czy zergami, (no pozatem że ratują ogólnie rzecz ujmując świat na którym żyją powyżsi)
a forma rozgrywki kampani.. straszna, zawsze to samo, norwalić jakieś 3-5 unktów na mapie,
jedyne co ratuje ten dodatek to epilog
Co sie stalo z Blizzardem !.Hmmm
jak by porownac historie z starcrafta 1 do starcraft 2 to tak jak by porownac piwo do mleka.Piwo dla doroslych a mleko dla dzieci.
Dla mnie juz Blizzard nie istnieje.Diablo 3 i Starcraft 2 moze i maja fajny gameplay ale opowiesc jest tak beznadziejna i dziecinna i malo interesujaca ze krew normalnie zalewa.
Ale widac to sa wlasnie dzisiaj gry dla nowego mlodego pokolenia i juz nie dla nas .
no jak to? dla dzieci? w sensie że wprowadzili postaci "nadprzyrodzone", a nie zostali na twardym wymiarze polityczno-wojennej space-opery? jak dla mnie dodało to epickości całemu światowi. jakoś tak przyjemniej ratuje się galaktyke, niż zdobywa władzę i wyrzyna w pień oponentów :)
A tu się zgadzam w 100%, czepianie się nadprzyrodzonych wątków, to wręcz splunięcie na oryginalnego starcrafta. Tam już mieliśmy wstępnie zarysowany wątek hybryd i durana, który mówił, że wyższej sile.
A więc to co się dzieje, w starcraft 2 to logiczna konsekwencja tego co dowiedzieliśmy się w starej odsłonie. Inaczej niż walką z Amonem, nie mogło się to skończyć.
Zastanawia mnie tylko, jaki pomysł mają twórcy na dalsze rozwiniecie tego uniwersum a tym samym nowego wroga/wrogów. Jakiś czas temu słyszałem, że w przyszłości miałaby być kolejny starcarft , z tym, że z zupełnie nowymi postaciami. Tu się pojawia pytanie, czy twórcy nie będą chcieli przebić rozmachem poprzednie części. Ja szczerze mówiąc uważam, że to byłoby najgłupsze rozwiązanie- bo po prostu byłoby zwyczajnie powtórką z rozrywki tylko pomnożoną razy 10. Wolałbym skromniejsze zagrożenie, ale wciąż robiące wrażenie. Moze by tak powrót ued? W brood war byli tak silną misją, że wrogie wobec siebie frakcje zawierały sojusze.
to jest rzeczywiście dziwne i niespotykane w sumie - że gra się KOŃCZY. zauwazyliście BTW, że ostatni dialog "It's about time" i scena jest lustrzanym odbiciem pierwszej, z Tychusem wychodzącym w zbroi z centrum dowodzenia? majstersztyk :) ale może też musieli to zamknąć, bo co tu dużo mówić RTS to martwy gatunek i nawet, jeśli powstanie SC3, to będzie on już zupełnie innym typem gry :(
Tak zrobia z niego Coda. Bo mało jest strzelanek. Niby w jaki sposób martwy gatunek?
Tą głupkowatą fabułą , którą nie wiedzieli jak rozwinąć strzelili sobie w stopę. Przygody cynamona i jego hord , to nuda do potęgi ntej. Wings of liberty trzymał fabularnie ducha starego SC i grałem bo byłem ciekaw co dalej. To miał być konflikt trzech ras. mogli się pojawić znowu ziemianie , bądź inne ciekawe rasy. A tu od Hots zrobiła się spier....a z w kółko powtarzalnym wątkiem hybryd i ich przywódcy cynamona. Sam rozgrywka to też kpina, ssie po całości, zamiast zaprojektować fajne Ai to poszli po całości , każda misja to bieg na czas i spam wroga znikąd oraz podwójne hp dla wrogich jednostek. Nic tylko triki i oszustwa totalne, podobnie jak w MM heroes 6
Odpisujesz na post, który sam w sobie jest odpowiedzią na twoje obiekcje. Jednak powtórzę. Przecież to jest naturalne rozwinięcie fabuły oryginału. Wątek hybryd miałeś już w sekretnej misji w brod war. Poza tym znaczącą rolę odegrała tam postać Samira Durana, która raczej dość jasno zapowiadała pojawienie się czwartej strony konfliktu.
"I am a servant of a far greater power. A power that has slept for countless ages. And is reflected in the creature within that cell"
Mówi Ci to coś?
"To miał być konflikt trzech ras"
Jak zauważyłeś najwięcej tego dostałeś w wolu, i to wystarczy, serio. Klasyczne sc-fi skupiające się na konflikcie trzech ras miałeś głównie w jedynce. Poza tym sam wol jasno sugerował dokąd zmierza seria- nie pisz, że grałeś w jakąś wybrakowaną kopię bez misji zeratula.
No a przed wolem był właśnie brood war z wątkami o których pisałem wyżej. Więc to nie są jakieś scenopisarskie herezje, które wymyśli dopiero teraz.
A to czym miała być ta kontynuacja w twoim mniemaniu, to już tylko efekt najwidoczniej grania bez rozumienia fabuły już w dodatek z 98.
Możesz mieć pretensje tylko do siebie.
Akurat wcale nie musieli iść tym torem hybryd i molestować gracza tą nudą w każdej misji i jakimś nudnym wątkiem bóstwa - jak kalka diablo tylko inna nazwa.
Wątek hybryd i bóstwa mogli zepchać na bok, lub wcale tego w tak durnowaty sposób nie pokazywać, ale zrobić z tego siłę konfliktu posiadającą mieszankę wojsk zergów i protosów.
Fabuła ostatnich dodatków do SC2 to nudna spier...lina, chyba zauważyłeś że te dodatki powstawały 5 lat xD , bo chyba sami zauważyli jak denne to jest i jak to dalej rozwinąć. Niestety nie wyszło. Na szczęście cynamon zdechł i nie będzie już w kolejnych odsłonach tej nudy - oby
W SC i SC:BW było tylko zasygnalizowane, ze jest greater power i że hybryduje się obydwie rasy obcych ze sobą. Było też coś zdaje się otym, że zergi zostały jakoś zmodyfikowane (albo specjalnie stworzone) przez coś innego. Było też, że kiedyś se była rasa Xel Naga i tyle.
To raczej składaniło do przyjęcia, ze pojawi się nowa rasa lub nawet dwie rasy. A tu był Diabeł oraz Aniołek w mocno zmangowanej wersji. Mnie się epilog zupełnie nie podobał właśnie przez to, że z bardzo ciekawej wojenno-dyplomatycznej fabuły stworzono kolejne ratujemy wszechświat przed bardzo złym bogiem starożytnym.
Tak kampania dla zergów była nieskazitelna fabularnie , szczególnie wątek miłosny. Rozumiem, że to było niezbędne, w tej części, ale było to trochę nieumiejętnie zrobione. Jakoś mi się nie chce wierzyć, że w lotvie zastosowano tego typu zabiegi( bo co? Vorazun kręci z Artanisem?) większość recenzentów pisze, że tego typu wątki, nie mają tu miejsca. W hotsie były fabularnie fajne wątki- narud, pierwotne zergi- jednak też nie obyło się bez zgrzytów.
Słuszna myśl, a mi akurat nie chodzi o sam fakt, że Raynor ostatecznie stanął po stronie Kerri. Chodzi mi tylko o sposób przedstawienia wątku miłosnego- ale też nie chodzi o to, że jest to aż tak tragicznie zle zrobione, po prostu jak dla mnie mogli to zrobić dużo lepiej.
mój komć był raczej o ocenie gry, a nie wątku miłosnego - ja ją kocham nawet pomimo rzeczywiście powtarzalnego schematu misji oraz niewielkiej innowacyjności całego interfejsu (umówmy sie, to, co się działo na Włóczni Aduna było totalną powtórką z WoL). a co do miłości - ja się jarałem romansem Kerri i Jima w LotV jak dziecko - i właśnie tak to zrobili i zakończyli, jak powinni. i serduszko mi się ścisnęło ze wzruszenia! nie rozumiem tylko tego drobnego przytyku o Vorazun i Artanisie - wtf?