Jak dla mnie trochę za mało humoru, a za dużo bezmyślnego napieprzania się z przeciwnikami. Aczkolwiek odcinek uważam za udany. Jack w końcu się rozkręca, zapewne w następnych odcinkach narobi nieco poważniejszych szkód. Panna Fioletowa wprowadziła trochę zamieszania, Gortys jest uroczym dopełnieniem historii. Nachodzi mnie teraz pytanie: gdzie jest Vaughn?
Szczerze mówiąc, to myślę, że Vaughn nie żyje. Vallory nie miała najmniejszego powodu, żeby utrzymać go przy życiu. Btw, nie jestem jakimś specem od foreshadowingu (tak to się pisze?) i nie wiem jakimi prawami to się rządzi, ale czy śmierć Vaughna nie została już zapowiedziana w epizodzie 2? Dokładniej chodzi mi o to intro i ujęcie jego twarzy gdy wypadał tego ich... auta czy jakkolwiek to się nazywa. To całe szkło wokół niego wygląda łudząco podobnie do tego, z którego jest zrobiona to całe Dome, czy ta kopuła, w której rozgrywała się końcówka 3 odcinka.
Z drugiej strony, mam do tego wątpliwości, bo jeśli TT coś foreshadowuje, to dzieje się to w tym samym odcinku, w którym zostało to zapowiedziane. Przykład z TWD:
Odcinek 5. Luke ma urodziny przy tej elektrowni pełnej znaków "Niebezpieczeństwo", "Uwaga" itd., kilka minut później umiera.
Przykład z TftB:
Odcinek 3. Gdy szukamy wejścia do Dome'u (Domu :D), Sasha się pyta co zrobiłaby Athena, gdyby dowiedziała się, że nie wybiła wszystkich pracowników Atlasu, w tym samym odcinku dowiaduje się tego.
Także nie wiem co o tym myśleć, ale jednak śmierć Vaughna ma dla mnie sens, bo gdy prowadzi nas ten gościu w masce nie ma z nami Sashy, czy Vaughna, więc myślę, że oboje zginą. A że Vaughn to Vaughn... no to... wiecie ;p
A teraz do tematu:
Za mało humoru? Weź, mała Gortys wygrała sezon, jej dziecinność jest wręcz powalająca, tym bardziej kiedy akcja dzieje się na Pandorze, gdzie brutalność i brutalne morderstwo z zimną krwią i uśmiechem na ustach to chleb powszedni. Scena na moście mnie rozwaliła, tarzałem się po podłodze przez kilka dobrych minut, a jak wróciłem do gry to nadal się ryłem jak głupi, z tego, że Sasha żyje. Bardzo ciekawy zwrot akcji w postaci Atheny chcącej nam pomóc (ciekaw jestem jak uratowała naszą grupkę kiedy ci ukradli jej tarczę :D), odcinek jest bardzo dobry i trzyma poziom, może nawet go trochę podniósł. No i gdzie tu było to "napieprzanie się z wrogami" na początku i końcu odcinka? Ale myślę, że ten odcinek jednak różnił się od innych, ten miał na celu nawiązanie jakiś większych relacji (np. Rhys - Sasha) i wyszło to bardzo ciekawie, tym bardziej, że mamy Jacka, który w każdej chwili może zrobić taki rozp******, że głowa mała xd
I grzechem jest nie wspomnieć o tej epickiej scenie z Fioną, która "zakręciła" Vallory w głowie (tak to się tłumaczy?) <3 #ThugLife
Teraz jak czytam swoją wypowiedź to mam wrażenie, że mimo wszystko, odcinek bardziej się skupił na Fionie i jej zostaniu Vault Hunterem i jaram się tym. I to bardzo. Fiona ma własny styl, jest pomysłowa i wygadana (co jest swego rodzaju talentem i potrafi wykorzystać na swoją korzyść). Rady od Atheny, trening z nią, po prostu rzygam tęczą. Nawet podczas potyczki z tą dziwną dwójką krzyknąłem gościowi, że jestem Hunterem ^^
W skrócie: Epizod mi się spodobał.
Ech, mnie właśnie męczył wątek Fiony. Bardzo nie lubię tej postaci, naprawdę. Za to nie obawiam się póki co o życie Vaughna, bo chyba przy tym gościu w masce Fiona coś napomknęła o tym, że ktoś stracił życie przez Jacka (aczkolwiek nie jestem pewna). Więc jeśli już ktoś "z naszych" zginie, to będzie to prawdopodobnie w następnych odcinkach.