Mając za sobą mnóstwo tytułów związanych z H&S myślę że śmiało mogę się wypowiedzieć na temat tej gry, którą już co niektórzy uważają za genialną. Przykro mi ale się nie zgodzę. Gra jest świetna ale na pewno nie bije diablo 3 (choć 3 odsłona kultowego diabełka rozczarowała). Miałem okazję przejść m.in. D3 i owszem wiele mi się w tej grze nie podobało jednak grając w Helsinga po 1,5 h grania odczuwam pewnego rodzaju monotonię...ze schematyczną precyzją przesuwamy się po mapie o kilkanaście metrów i ...atakuje nas cała masa stworów...po czym kolejne kilkanaście metrów i znów identyczna sytuacja. Do tego gra jest dość krótka i nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że trzeba grać na hardkorze żeby nagle nabrała długości...wtedy po prostu nie będziemy przesuwać się do przodu i sztucznie nabijać kolejne godziny gry. Ponadto mnóstwo w niej bugów i "zawiasów" na mapie (usprawiedliwieniem jest fakt, iż tworzy go niezwykle małe studio i nie ma co porównywać do środków jakimi dysponował blizzard). Po bliższym przyjrzeniu uważam, że gry są siebie warte. Jeśli natomiast ktoś chce pograć w coś co naprawdę zasługuje na miano epickiej gry H$S to proponuje wcześniejsze części diablo (nawet 1, która miała swój urok i trudność) oraz Titan Quest, który aż się prosi o kolejną część (niestety bodajże studio upadło i na tym się zakończy...choć może i dobrze bo nie spaprają kolejnego tytułu).
Mnie w ogóle nie porwała. Taki klon Diablo w dodatku bardzo nudny. Całościowo gra śmierdzi budżetówką.
Świetny klimat, genialnie zarysowani bohaterzy, bardzo dobre teksty, znakomita grafika i w dodatku tak grywalna, że zanim się spostrzegłem minęło wiele godzin od włączenia. I tak kilkakrotnie. Dla mnie lepsza ZDECYDOWANIE od D3 i Torchlighta. A jeśli coś wygląda na budżetówke to z pewnością Torchlight. Zwłaszcza pierwsza część która działa się praktycznie w jednym i tym samym, podobnym miejscu. Jedna z najnudniejszych gier w jakie grałem.
Nie każdy hack n' slash to klon Diablo. To cały gatunek i idiotyzmem jest patrzeć na niego przez pryzmat jednej gry.
Diablo to fundament hack n slash i trudno uciec od porównań, ale twórcy Van Helsinga mieli parę ciekawych pomysłów na siebie.
Nie kolego akurat kompa to ja mam mocnego więc to nie stanowi problemu. Chodziło mi raczej o przedmioty na mapie przez których tekstury nie można przejść pomimo że to krzaczek, trawka, czy kamyczek i trzeba się cofnąć i lecieć dookoła. Ponadto końcówka gry mnie załamała.....bezmyślnie wyskakujące potwory których się narobiło tak dużo że jedynym rozwiązaniem jest pitanie dookoła i oddawanie po 3 chaotyczne strzały żeby znów pitać (4 godziny latanie wyjęte z życia). Pomocny duszek praktycznie nie pomagał bo ciągle padał. No i te ogromne paski życia...ja rozumiem, że o gustach się nie rozmawia ale mnie osobiście ta gierka znudziła już 4x odkąd w nią gram. Nie zachwalam D3 bo to też niewypał ale Helsing ląduje w tym samym wiaderku niestety.
Podczas finałowej walki wystarczy przebiec lokację dookoła ze 2-3 razy i zniszczyć drzwi, generatory etc. Skoro latałeś 4 godziny po ostatnim poziomie, to może nieefektywnie rozwinąłeś postać (grałem na najwyższym poziomie trudności i zwykłe mobki padały na 2-3 hity). Lady Katarina w moim tandemie pełniła funkcję tanka - dałem jej dobry sprzęt zapewniający dużą regenerację i wykradanie życia, zwiększyłem odporności i maksymalny poziom zdrowia i kupiłem trochę mikstur - dawała radę ;-). Wracając do Twojego pierwszego wpisu i porównania do D3... z trzecim diabełkiem spędziłem 300 godzin, ukończyłem grę na inferno 2 postaciami przed obniżeniem poziomu trudności (przez patcha wprowadzającego poziomy potworów). Produkcja Blizzarda jest bardziej rozbudowana - to fakt, ale The Incredible Adventures of Van Helsing urzeka genialnym poczuciem humoru, nastrojową grafiką (zdecydowanie bardziej klimatyczną niż w D3 czy Pochodniach), świetnymi dialogami, błyskotliwymi nawiązaniami do innych tekstów kultury (wiem, że w D3 też jest sporo smaczków). Co do błędów - wkurzały, to prawda. Zirytowałem się zwłaszcza wtedy, gdy zniknęły mi świetne przedmioty, które wrzuciłem do skrytki. Mimo sporej liczby technicznych niedoróbek (problem z lataniem dookoła, od czasu do czasu wywalenie na pulpit bez powodu itd.), moim zdaniem warto zagrać w tę grę, zwłaszcza gdy po pracy nie ma się siły na nic bardziej wymagającego ;-).
Dla mnie niestety raczej 'porażka'. Zarzuty: stada potworków(chaos na ekranie) - tłuczesz nie wiesz nawet co, takie tempo. Mało prawdziwych bossów, z którymi trzeba by się pomęczyć 10-15, ale przynajmniej by wyrzuciły coś do rzeczy po odwaleniu kity..., Można nabić tylko 30 poziom-kpina, nabiłem ten poziom 3 godziny przed zakończeniem gry i później nic, nie podniesiesz już żadnej umiejętności. Grałem sobie spokojnie i powoli ale dobiłem tylko 19,5 godziny, jak dla mnie dużo za mało, można później grać dalej na wyższym poziomie, ale po co? levele już nie przechodzą, a dla samych przedmiotów nie ma sensu...