Żeby uniknąć liniowości twórcy musieliby stworzyć kilka gier w jednej. Gra przypominałaby drzewo im dalej tym więcej gałęzi, z jednej gałęzi wyrasta kilka nowych, każda gałąź to inna droga.
Jest to niemożliwe do zrobienia a już na pewno nieopłacalne. Dlatego nie możemy mieć zbyt dużego wpływu na fabułę bo to zmusiłoby twórców do zrobienia takiego kombajnu którego nasze portfele mogłyby nie ogarnąć.

Świetny tytuł za śmieszne pieniądze, jedyny minus to brak wersji fizycznej na PC.

Dowiedziałem się że wersja fizyczna na PC będzie w maju co mnie cieszy.

Też wolę tradycyjne wydania pudełkowe.

Niemożliwe do zrobienia? Heavy Rain się kłania.

Heavy Rain jest to coś w stylu Fahrenheit i jest tak samo liniowa.

Nie do końca. Wybory wpływają na zakończenie gry oraz rozgrywać zmienione poziomy w czasie gry. W Fahrenhet'cie były tylko inne zakończenia.

Też nie do końca dlatego że bohater umrze wtedy kiedy autor gry na to pozwoli. Przykładem jest kiedy pomyliliśmy klawisze w walce to był "game over" i musieliśmy to tak długo powtarzać aż bohater wyjdzie z tego cało. Nie wiem ile zakończeń ma Heavy Rain ale powiedzmy że 3 więc autor musiałby wydać 3 gry a później 9 gier, dlatego gry muszą być liniowe. Mamy wpływ na to co kosztuje najmniej pracy twórcy.
Jeśli ktoś chce pograć w grę która nie jest liniowa to polecam The Sims, tam scenariusz pisze życie :)

Heavy Rain ma 18 zakończeń które łączą się w kombinacje (zakończenia przeznaczone dla każdej postaci zależne od wyborów jakie podjęliśmy grając nimi), a poza tym zawiera parę odnóg scenariuszowych po decyzjach (rozgrywa się inny etap w zależności od decyzji) i postacie mogą zginąć w czasie gry.

To jest nieliniowość. W TWD zbytnio jej nie ma. Są momenty, że decydujemy kogo uratować, a nie ma to wpływu na fabułę, a tylko na relacje z postaciami, bo i tak ginie ustalona przez scenarzystów postać. Gra jest mimo wszystko dosyć liniowa.

Cóż, nie wiem jak inni, ale nawet pomimo tego nie uważam liniowości za wadę TWD. Przeciwnie, rozczarowałbym się, gdyby ta gra miała więcej niż 2 (podobne, owszem) zakończenia, bo w tym konkretnym wypadku nie wyszłoby to na dobre.

Zgadzam się, lubię czytać książki, ale do tej pory żadna nie sprawiła, żebym zżył się z bohaterami jak tutaj. Zdecydowanie najmocniejszy przekaz z jakim do tej pory miałem do czynienia. 10/10, a ja dziesiątkami nie rzucam na lewo i prawo :)