Mimo tego, że gra wzruszyła mnie (bardziej tylko pod koniec) to jestem trochę zawiedziony. Były zaskakujące chwile, ale często oczywiste. Łatwo można było się domyślić co się stanie. Jako, że jest to bardziej interaktywny serial, najbardziej oceniam pod względem fabuły, bo grywalności jak wiemy - praktycznie nie ma. W porównaniu (może to złe porównanie) do To The Moon historia wypada średnio, dlatego, że jest bardzo przewidywalna. To The Moon zajęło mi dwa razy mniej czasu, ale przez cały ten czas wczuwałem się w opowiadaną historię, zaskakiwała mnie i wzruszała w wielu momentach. Grając w dwa razy dłuższe Żywe Trupy, całą otoczkę psuły mi bardzo przewidywalne momenty, a także bezsensowne sytuacje. W grze my, tak samo jak bohaterowie wręcz przyzwyczajamy się do wszechobecnej śmierci, przewidujemy z łatwością co zaraz się stanie, wiedząc, że czyjaś kolejna śmierć to tylko kwestia czasu. Co do bezsensownych sytuacji, już na początku na farmie podejmujemy decyzję: Shawn czy Duck? Może mi ktoś powiedzieć jak dali się złapać? Przez całą grę szwendacze są ukazywani jako istoty głupie i wolne, niepotrafiące biegać ani się skradać, po czym słyszymy krzyk chłopaków, złapanych przez trupy przez płot, za którym jest pole.. Jedyna rzecz, która bardziej mnie zaskoczyła to zastrzelenie Carley przez Lilly. Wszystkie te błędy, oczywiste sytuacje, przyczyniły się do tego, że przez te ~12h nie mogłem się dobrze skupić na historii, ale patrząc na całokształt, mimo niedociągnięć The Walking Dead to coś, w co zagrać trzeba, bo nie jest to znowu kolejna głupia "gra" z zombiakami. Każe ona nam podjąć wiele ważnych decyzji, dzięki niej od początku możemy wczuć się w bohaterów, zadawać sobie pytania: co oni czuli? Jak my czylibyśmy się, gdyby spotkał nas taki los?