Po pierwsze, zdecydowanie za szybko uśmiercili Chucka. Gość ledwo co wszedł do gry,
zdążył zaintrygować i sprawił, że zachciało mi się wejść głębiej w jego postać, a tu bam, padł
trupem na samym początku. Niefajnie.
Po drugie, Omid i jego brzuchata laska to mdli nudziarze, oby zmarli gibko w piątym
epizodzie.
Po trzecie, fajnie rozwinęli Bena, naprawdę duży plus. Po serii porażek i aktów tchórzostwa,
dzieciak w końcu coś zrozumiał, dorósł, nabrał godności.
Po czwarte, fajny motyw z tym dzieciakiem na strychu i możliwością pomocy Kenny'emu z
uporaniem sobie z tym, co się wydarzyło.
Po piąte, świetny klimat.
Ale i tak, drugi epizod najlepszy ;]