PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=631588}
8,8 19 508
ocen
8,8 10 1 19508
The Walking Dead: Season One
powrót do forum gry The Walking Dead: Season One

Przecież to przygodówka pełną gębą!!!!!!!! Horror ? Owszem, ale gdzie tu survival jakikolwiek ? Bo idąc tym tokiem myślenia survival horrorem może być każda gra z potworami gdzie możemy zginąć, czyli jakies 80% gier :P Weźta to zmieńta ludzie!! Wszedłem sobie na rankingi właśnie gier przygodowych i mowie GDZIE JEST WD !?!?! a tu taki figielek :)

mmaakkss

Gra jest utrzymana w konwencji survival horroru, więc nie wiem, o co chodzi, zwłaszcza że przechodząc grę w większym stopniu czuję się, jakbym grał w horror, nie przygodówkę (choć TWD taką oczywiście jest). Poza tym, sprawa ma się podobnie jak w przypadku "Alana Wake'a", którego reklamowano jako thriller psychologiczny, którym w istocie jest, ale co z tego, skoro na liście gatunków gier na FW nie ma ani thrillera, ani psychologicznego. W rezultacie zostaje TPP i Akcja. Kiedyś dodałem do listy survival horror, bo gra jest do niego podobna, ale ktoś to potem usunął.

A survival? Przecież tu chodzi o przetrwanie w obliczu apokalipsy zombie.

Evangarden

Chłopie survival horrory- Resident Evil, Silent Hill, Fatal Frame, Siren itp.
Na tym polega survival żeby przetrwać pomimo fatalnych warunków a nie click click cut scenka click click cut scenka.

crystalviper

No i co z tego? Owszem, to przygodówka point & click, ale fatalne warunki i chęć przetrwania widać tu jak na dłoni. Zawiera przy okazji niemal wszystkie elementy charakterystyczne gatunku. Ta gra ma momentami więcej wspólnego z survival horrorem RE (zwłaszcza dwie ostatnie części). TWD ewidentnie jest horrorem, ale w bazie nie ma gatunku "horror". Z łaski swojej czytaj, co piszę.

Poza tym, taki "Alan Wake" ma wszystko, co powinien mieć survival horror, a mimo to survival horrorem nie jest.

Evangarden

Point n click jest dalej przygodówką niezależnie od realiów osadzenia akcji.
Gracz nie martwi się czy go zaraz coś zaciuka czy np starczy ammo. Tu klikasz i czekasz na rozwój wydażeń.
Alan Wake nie ma gęstego klimatu jest natomiast wartka i szybka akcja, jest w pyte amunicji i baterii przez co ciezko go nazwać horrorem a co dopiero survival horrorem :)

crystalviper

Przecież tu od samego początku chodzi o to, że w gatunku gry wpisano "survival horror" głównie dlatego, że w bazie Filmwebu nie ma gatunku "horror". Brak amunicji nie ma tu nic do tego, zwłaszcza że "horrorowości" TWD nie da się podważyć, a nawet niektóre s. horrory kładą niewielki nacisk na walkę lub całkiem z niej rezygnują.

Odczuwanie klimatu jest względne. Przez większość rozgrywki w AW graczowi towarzyszy atmosfera grozy, kroku, tajemniczości, niepewności. Amunicji nie ma zbyt dużo (zwłaszcza w porównaniu z większością nowych shooterów), ale często można spokojnie napełnić magazynek, by potem nie wiedzieć, czy niedaleko są gdzieś kolejne naboje, czy nie, bo różnie bywa. Często jest ich wystarczająco, co jest zadowalająco usprawiedliwione przez system rozgrywki, gdzie opętanych nie da się pokonać innym sposobem (np. ominięciem z zastosowaniem skradania), bo pojawiają się dopiero wtedy, gdy zauważą Alana. Podobnie jest zresztą z bateriami, których owszem, jest "w pytę", tyle że w 3-4 składzikach na całą grę (leży ich po kilkanaście na przykład). Potem przez dobre kilka kilometrów marszu nie ma ani jednej, a jeśli już, to w skrzyniach leżących z boku ścieżki, których poszukiwanie łączy się z ryzykiem walki z dodatkowymi przeciwnikami.

Zresztą np. w RE4, które nawiasem mówiąc bardzo lubię, jest podobnie. Tylko raz byłem na granicy wyczerpania amunicji - i to na początku gry.

A zresztą: "Gracz nie martwi się czy go zaraz coś zaciuka czy np starczy ammo."
Dokładnie tak jest w AW. Sam sobie przeczysz.

Evangarden

Absolutnie sobie nie przeczę gdyż ponieważ w AW ani razu nie odczułem tego co tak ładnie opisałeś wyżej, nie zabrakło mi ammo czy też baterii Szczerze mówiąc to częsciej paradowałem z pustymi magazynkami w zeszłorocznym Max Payne 3 na hardzie niż w AW. Porównanie do RE 4 jest nawet na miejscu bo RE 4 ciężko sklasyfikować inaczej aniżeli shooter spowity obłokiem horroru. Odkurz Sh2 albo Fatal Frame jak masz możliwość i porownaj ciężar tych dwóch przykładowych gier do AW.

crystalviper

Poniżej możliwe spoilery z "Silent Hill 2".

W takim razie ci współczuję. Naprawdę, bez żadnego szyderstwa. AW to bowiem taka gra, której odbiór niemal w całości zależy od czucia klimatu. RE4 zaś to nadal survival horror. Różni się od poprzednich części (dla wielu to najlepszy action horror, jaki kiedykolwiek powstał), przez co niektórzy fani RE 1, 2 i 3 uważają go za zło konieczne, ale to nic nie zmienia. Poza tym, przy przejściu na 3D wiele rzeczy musiało się zmienić, nie oszukujmy się.

W MP3 na hardzie nie miałem żadnego problemu z amunicją. Cóż, może dlatego, że jak zawsze można ją było pozyskiwać z trucheł wrogów, a przy niektórych większych strzelaninach naboje leżały bezczelnie pod nosem... (vide ostatnia walka) A zresztą, nawet nie wspominaj mi o tej grze, zwłaszcza w rozmowie poruszającej m.in. temat AW.

Cóż, na szczęście to nie twoje, moje ani czyjekolwiek odczucie towarzyszące rozgrywce decyduje o klasyfikacji gatunkowej gier. Gdyby tak było, trzeba byłoby wykreślić z listy survival horrorów chyba największego giganta w tej dziedzinie - SH2. Naboje walały tsię am kilogramami. Zanim użyłem pistoletu po raz pierwszy, miałem jakieś 170 naboi (z mniej więcej tyloma też ukończyłem grę), w przypadku strzelby niewiele mniej. Apteczek i pozostałych medykamentów również jest na pęczki. Dość powiedzieć, że przez większą część gry miałem przy sobie 7-15 apteczek oraz ponad 10 napojów i nigdy nie użyłem ampułki. Ani razu. Wracając jeszcze do broni, z karabinem byłoby tak samo, gdyby nie to, że chciałem zobaczyć, jak działa i kilkukrotnie użyłem go tylko na siłę.

Poza tym, 3/4 (jak nie więcej) potworów w grze da się bez żadnego uszczerbku na zdrowiu zabić bronią białą. Nie stanowią oni żadnego zagrożenia, chyba że jest ich dwóch, ale i tak nie mają najmniejszych szans w starciu ze strzelbą. Trzech naraz pojawia się chyba tylko raz (góra dwa) w grze. Element niepewności również odpada, bo gdy radio nie szumi, mamy pewność, że nic nam nie grozi i możemy sobie swawolnie hasać po okolicy. Te monstra nie są nawet straszne - co najwyżej irytujące. Albo kilkukrotnie zrywają się z podłogi, albo po niej suną. Na otwartej przestrzeni nie stanowią najmniejszego zagrożenia. W dodatku większość z nich wygląda komicznie. Owszem, możesz powiedzieć, że zesrałbym się w gacie, gdybym takie naprawdę zobaczył, ale śmiem twierdzić, że po spotkaniu opętanego Mrokiem potwora dzierżącego siekierę, którego nie da się zranić bez światła, chyba umarłbym ze strachu.

W SH2 pewne schody pojawiają się tylko w walkach z bossami, ale są oni tak wolni, że przy odrobinie pomyślunku można ich pokonać bez większego problemu. Nawet tego ostatniego - z duszenia można się łatwo uwolnić, więc nawet nie trzeba się przejmować bliskością wroga i biegać po całej arenie, zwłaszcza że zdecydowanie najskuteczniejszym sposobem walki z nim jest użycie Wielkiego Ostrza.

Żeby nie było, lubię SH2, choć trochę się na nim rozczarowałem. Chcę ci tylko pokazać wady twojego toku myślenia.

AW spełnia wszystkie wymagania do nazywania go survival horrorem, ale oficjalnie się go tak nie kwalifikuje, być może ze względu na dość nowatorskie określenie gatunku gry przez jej twórców. W przypadku TWD jest podobnie. Rasowy survival horror to może nie jest (w sumie to dość świeże spojrzenie na grę osadzoną w takich realiach), ale horror na pewno. Problem w tym, że takiego gatunku nie ma na liście - o to chodzi od samego początku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones