Na ten czas jest to bez wątpienia najlepiej stworzona gra na poziomie graficznym.
Niestety grafika to nie wszystko, dlatego ocena tylko, albo aż w połowie.
Otóż, mamy znowu do czynienia z tymi samymi błędami co w poprzednich częściach. Mianowicie, są momenty gdzie jest wrażenie że w dane miejsce nie doskoczymy, a doskakujemy. Tak samo na odwrót, gdzie jest wrażenie że zeskoczymy, a giniemy. No ale mniejsza o to.
Wprowadzone zmiany rozmów w stylu rpg, wołają o pomstę do nieba. Po co w ogóle to, skoro i tak niema to wpływu na fabułę, a tylko potrafi wkurzyć, bo wybierając z pośród trzech zdań, nie usłyszymy co było w pozostałych. Co dziwne, w połowie gry już w ogóle niema tych rozmów, czyżby twórcy o nich zapomnieli? No właśnie! W pirackiej wyprawie napotykamy wiele osób, które potem odchodzą w zapomnienie. Na przykład pod koniec przygody, nie wiemy zupełnie co się stało z Nadine, a przecież ta osoba mogła się pojawić chociaż w epilogu. Jest niedosyt. Można odnieść wrażenie że twórcy coś zaczęli, nie skończyli i zabrali się za następne, a tego co nie skończyli, już nie dokończyli, bo wyleciało im z głowy. No ale najwyraźniej nie mieli pojęcia że jak coś się zaczyna, to robi się to do końca, a nie zabiera za następne.
Gra chodzi też bardzo stroboskopowo, dlatego jeśli niema się telewizora w którym można ustawić płynność, to lepiej nie zaczynać tego wcale, no chyba że są jakieś przyzwyczajenia z Amigi 500.
Na zakończenie, chcę się jeszcze zapytać twórców:
- Gdzie do jasnej cholery podziała się Chloe?
Dlaczego żeście tak spartolili ten najważniejszy potencjał fabularny??
Przecież skoro wprowadziliście sekwencje rozmów, to mogliście stworzyć chociaż opcje romansowe i przynajmniej dwa zakończenia, bo tak na koniec gry w epilogu, Tatuś Nathan, powinien jeszcze dodać na koniec rozmowy z Córeczką Cassie, że w drugiej części pieprzył się jeszcze z Chloe.
No nic, poczekam na łatkę, która to poprawi.
:-)