PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=812995}
6,9 28  ocen
6,9 10 1 28
Wandersong
powrót do forum gry Wandersong

7/10

ocenił(a) grę na 7

W swoim życiu świat ratowałem już wiele razy. Zabijałem smoki, powstrzymywałem choroby, wybijałem hordy wrażych żołnierzy tudzież walczyłem w kosmosie z jakimiś cudakami - słowem, bohater - rutyniarz. Chyba nigdy jednak nie przyszło mi do tego celu wykorzystywać... śpiewu. Temat więc całkiem interesujący a że śpiewać każdy może przystąpiłem do zadania z niemałym zaciekawieniem.

Świat się kończy. Jego twórczyni - Eya - co pewien czas postanawia go niszczyć i odbudować w bardziej udoskonalonej formie. Ten czas zbliża się nieubłaganie. W tej sytuacji my, wcielając się w pewnego uroczego barda, rzucamy rękawice temu planowi i postanawiamy zapobiec katastrofie. Aby to uczynić musimy poznać pewną pradawną piosenkę gdyż nasz zaczarowany świat oparty jest na muzyce, dzięki czemu Eya uzna swoje dzieło wartym zachowania w całości. Szczęśliwie protagonista, mimo że nie jest żadnym wielkim, klasycznym bohaterem, dysponuje najważniejszą bronią do wykonania tego zadania - siłą swego głosu. Aby przygoda nie była zbyt łatwa wspomniany utwór został rozbity na fragmenty którymi dysponują Nadzorcy będący dla nas swoistymi bossami. Jednych trzeba pokonać w walce, innych przekonać. Wyzwanie jest więc nieliche.

Historia poza motywem muzycznym nie jest zbyt odkrywcza, z grubsza to samo robiliśmy już wiele razy. Niech jednak grafika Was nie zmyli, pod jej płaszczykiem twórcy przemycili głębsze emocje i całkiem poważne problemy którym po drodze będziemy musieli sprostać wykonując zadania zbliżające nas do celu głównego. Przez niemal 10 godzin poświęconych na przejście gry ani przez moment nie odczuwałem znużenia, duża w tym również zasługa dialogów które są krótkie acz treściwe, przesiąknięte humorem, pomiędzy postaciami odczuć można wyraźną chemię. Czy to wiedźma Miriam, oziębła i ironiczna która z każdą kolejną chwilą powoli odkrywa się przed nami, czy to Bohaterka Audrey po trupach dążąca do nieśmiertelnej chwały i inne napotkane po drodze osoby sprawiają, że chce się z nimi zamienić choć słowo. Nawet jeśli akcja zwolni to rozmowy napędzają tempo rozgrywki. Nie jest to może gnanie przed siebie na wariata ale szybkość z jaką tę historię się poznaje mocno mnie zaskoczyła.

'Wandersong' jest grą platformową z elementami logicznymi i z pozoru wydaje się mało wymagająca. Tutaj podskoczyć, tam zeskoczyć, coś przesunąć - stanowi to jedynie szkielet gry gdyż z każdym kolejnym rozdziałem twórcy dodają coś nowego, nie robimy jednego i tego samego od początku do końca, co chwila możemy spodziewać się jakiejś niespodzianki której w mig się nauczymy i polecimy dalej. Czy to zbieractwo przedmiotów dzięki którym uzyskamy konkretną rzecz, czy to walka z bossem z ukazanym paskiem zdrowia, uczestniczymy też w potyczce w której bossa musimy bronić, pomęczymy się też w sekcjach przypominających SuperMeatBoya, pobawimy się grawitacją. Twórcy co chwila puszczają do gracza oko znanymi nam wszystkim mechanikami, do gameplayu nie wkrada się więc wtórność. Należy oczywiście wspomnieć o śpiewie, wszak to ważny element gry. Dzięki niemu możemy przesuwać obiekty, korzystać z pomocy np. zwierząt czy roślin, walczyć z przeciwnikami - jest to po prostu nasz jedyny oręż, niedoceniany przez NPCów czego wyraz dają na każdym kroku. Używamy go poprzez menu kołowe pod analogiem na kontrolerze a podzielony został na 'nuty'. W zależności od sytuacji albo używamy podpowiedzianej nam przez grę nuty albo szukamy jej na własną rękę. Patent prosty ale instynktowny, ciężko się pogubić. Nie jest on jednak tak precyzyjny jakbym sobie życzył, często nie trafiałem w konkretną nutę, bywało to szczególnie irytujące zwłaszcza podczas śpiewania całych partii dźwięków. Kary za to nie ma, gra jest wyjątkowo wyrozumiała i wybacza wiele błędów, nie zaznamy więc frustracji ciągłego wczytywania stanu gry.

Graficznie pozycja stoi na wysokim poziomie. Spoglądając na screeny wielu może odrzucić jej dość infantylny charakter aczkolwiek mi osobiście bardzo podeszła ta prosta, kolorowa i schludna szata. Modele postaci mocno komiksowe [główny bohater kojarzy mi się z pewną parą Kanadyjczyków z South Park], plansze niewielkie ale upstrzone licznymi obiektami jak domy, drzewa czy inne elementy przyrody dzięki czemu w oczy nie bije pustka, są również wielopoziomowe jak na rasowego platformera przystało. Muzyka natomiast - nią wszak gra w dużej mierze stoi - jest dobra chociaż szału nie ma, zmienia się w zależności od nastroju panującego na danym poziomie. Źle nie jest ale prawdę mówiąc mogło być znacznie lepiej.

Wszystkim są nam znane paczki gier które kupujemy z różnych sklepów. W 90% przypadków wypełnione są szrotem ale co jakiś czas trafimy na perełkę która człowieka wkręci czy to mechaniką czy prostotą zabawy lub zwyczajnie nie sili się aby pokazać jakie to studio jest innowacyjne i przenoszące graczy na zupełnie inny wymiar rozrywki. 'Wandersong' nie porywa, nie absorbuje uwagi gracza, nie wywraca mu zmysłów do góry nogami - jest to gra przy której się zwyczajnie relaksowałem i przez to dobrze bawiłem, na spokojnie i bez stresu, masterowania czy gonienia za trofeami. Niczego po niej nie oczekiwałem a otrzymałem jedną z przyjemniejszych pozycji w tym roku.

ocenił(a) grę na 10
Tatusiek1986

Miałem podobnie, w tym że też niczego po tym nie oczekiwałem jak odpalałem grę. Pomyślałem sobie, "ot, kolejny śmieć wrzucony jak ochłap graczom na Game Pass". "I have never been so wrong in all my life", cytując ekranizację Hobbita.