Wywiad

Drażni mnie niechlujstwo - rozmowa z Janem Hryniakiem

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Dra%C5%BCni+mnie+niechlujstwo+-+rozmowa+z+Janem+Hryniakiem-20845
Filmweb: Czytając recenzje "Trzeciego" oraz materiały prasowe przygotowane przez dystrybutora dowiadujemy się, że Pana film jest nawiązaniem do "Noża w wodzie" Romana Polańskiego. Jednak Pan zaprzecza tego rodzaju porównaniom. Również autor scenariusza Wojciech Zimiński, podczas konferencji prasowej na festiwalu w Gdyni, mówił, że inspiracją było dla niego całe kino, a nie dzieło Polańskiego.
Jan Hryniak: Całkiem świadomie odżegnujemy się od wszelkich inspiracji "Nożem w wodzie", zresztą jak na razie bezskutecznie, bowiem temat ten zdominował zarówno recenzje, jaki i polemiki na temat filmu. Odniesienia do Polańskiego miały z naszej strony charakter żartu, czy zabawy, tymczasem zostały potraktowane bardzo serio.
Na pierwszym etapie pisania scenariusza Wojtek Zimiński chciał nawet wpleść do "Trzeciego" kilka bezpośrednich nawiązań do "Noża w wodzie". Pretekst sam się nasuwał w postaci jachtu, w początkowych scenach filmu, jak również trójki bohaterów, choć tego rodzaju trójkąty znane są nie tylko z Polańskiego. W pewnym momencie zauważyliśmy jednak, że część osób zaczyna traktować "Trzeciego" jako remake "Noża w wodzie", czy próbę polemiki z nim, a to nigdy nie było naszym celem. Od tego momentu zaczęliśmy wszędzie podkreślać, że "Trzeci" z Polańskim nie ma nic wspólnego.
Oczywiście, jeśli ktoś chce się na siłę doszukiwać podobieństw i odniesień to na pewno je znajdzie. Ktoś mi ostatnio powiedział, że zbieżnością są terminy premiery "Trzeciego" i "Noża w wodzie", bo oba filmy zostały wprowadzone do kin w marcu. Idąc dalej tym tropem można doszukiwać się, czy ktoś z mojej ekipy nie urodził się przypadkiem pod tym samym znakiem zodiaku co Polański.

Filmweb: "Trzeci" jest film z gatunku kina drogi. Tego rodzaju produkcje nie powstają w naszym kraju zbyt często, można nawet powiedzieć, że w naszej kinematografii nie ma tradycji kina drogi. Co spowodowało, że zdecydował się Pan nakręcić taki właśnie film?
Jan Hryniak: To nie jest typowe kino drogi, a raczej taki sztafaż. Gatunkowo "Trzeci" jest, moim zdaniem, bardziej melodramatem, choć utrzymanym w konwencji kina drogi. To również jest, z naszej strony, gra z widzem. Wiadomo, że w Polsce, z racji wielkości naszego kraju, kino drogi nie ma racji bytu. To nie są Stany Zjednoczone, czy Rosja, gdzie można jechać tygodniami. W "Trzecim" chciałem odwrócić pewne zasady rządzące kinem drogi. Bohaterowie nie wybierają się w podróż, ale wracają do domu z wakacji.
Drugim powodem, dla którego zdecydowałem się na tę konwencję, to fakt, że zależało mi aby umieścić bohaterów w sytuacji mało dla nich komfortowej. Przez większą część czasu przebywają w samochodzie, zmienia się otoczenie, krajobraz, a co chwilę spotykają nowych ludzi. Pomyślałem, że kiedy oderwiemy ich od "bezpiecznego" mieszkania, damy im do towarzystwa nieznajomego pasażera, to będzie to doskonałe wyjście do głębszego studium ich charakterów.
Dużym walorem jest dla mnie również to, że ten film nie ma wnętrz. Większa część akcji rozgrywa się na otwartej przestrzeni, którą jednak bohaterowie podziwiać mogą przez szyby auta, w którym są niejako zamknięci. Polskie filmy z reguły rozgrywają się we wnętrzach, co moim zdaniem jest już męczące. Chciałem z tym zerwać, a jednocześnie pokazać, że polskie plenery, a nawet polskie drogi mają w sobie coś interesującego.

Filmweb: W jednym z wywiadów udzielonych podczas realizacji filmu powiedział Pan - "Trzeci" jest kontynuacją moich zainteresowań twórczych i problemów, które starałem się poruszyć w "Przystani". Czy mógłby Pan rozwinąć tę myśl, bo moim zdaniem oba tytuły są od siebie skrajnie odmienne.
Jan Hryniak: To prawda, oba filmy są różne, ale wydaje mi się, że widać w nich jedną myśl. W obu również pojawią się motyw podróży. W "Trzecim" bohaterowie wracają z wakacji do domu, a w "Przystani" główna bohaterka opuszcza małe, rodzinne miasteczko i przenosi się do dużego.
Po drugie, oba filmy opowiadają o ludziach z mojego pokolenia i o ich problemach.
Po trzecie, zarówno w "Trzecim" jak i w "Przystani" główni bohaterowie męscy są zagubieni we współczesnym świecie, natomiast kobiety wierzą w ideały i piękne uczucia.
W moich filmach staram się opowiadać o ludziach ze mojego pokolenia. Z oczywistych względów znam ich najlepiej, a poza tym nie widziałem zbyt dużo takich filmów. Nie wiem, czym, to jest spowodowane.

Filmweb: Jest Pan cenionym twórcą reklam. Czy i jak wykorzystywał Pan swoje doświadczenia z planów tych produkcji przy pracy nad "Trzecim"? Pytam dlatego, że wśród członków ekipy, z którą pracował Pan przy "Trzecim" pojawiają się nazwiska osób również związanych z branżą reklamową. Ponadto, nie sposób nie zwrócić uwagi na to, że "Trzeci" jest perfekcyjnie wykonany od strony technicznej, co również dowodzi tego, że nad filmem pracowali wysokiej klasy specjaliści.
Jan Hryniak: Tak, to prawda. Decyzja o współpracy z nimi była dla mnie bardzo naturalna. Często spotykamy się na planie, realizujemy wspólnie wiele projektów i mam do nich ogromne zaufanie.
Oczywiście praca w reklamie przekłada się na pewien warsztat i pewne możliwości. Jeżeli Pan to dostrzegł, to się cieszę.
Muszę jednak zaznaczyć, że zabierając się za "Trzeciego" nie chciałem robić filmu reklamowego. Najważniejszy był dla mnie scenariusz, ale przywiązywałem również ogromną wagę do formy z tego prostego powodu, że drażni mnie niechlujstwo wszechobecne w polskim kinie. Niejednokrotnie łapię się na tym, że mimo, iż film ma ciekawy scenariusz to z racji jego nieudolności realizatorskiej zwyczajnie nie jestem w stanie go oglądać. Uważam, że filmy nie muszą być drogie, żeby opowiadały coś w atrakcyjny sposób.
Obserwując reakcję publiczności oglądającej "Trzeciego" wierzę, że udało mi się zrobić film, który dociera do widzów na różnych poziomach. Widzę, że angażują się w fabułę, ale doceniają również stronę realizatorską.
Cieszy mnie to, bo forma filmu była dla mnie bardzo ważna. Pracując nad "Trzecim" starałem się korzystać ze wszystkich narzędzi dostępnych reżyserowi: kostiumy, zdjęcia, kolor, ruch kamery, czy obiektywy. Wszyscy światowi twórcy wykorzystują tę paletę, w Polsce się ją lekceważy. Ja nie chciałem popełniać tego błędu.

Filmweb: Do głównych ról udało się Panu pozyskać Marka Kondrata, Magdalenę Cielecką i Jacka Poniedziałka - trójkę naprawdę wspaniałych aktorów. Czy trudno było ich namówić do współpracy?
Jan Hryniak: Nie. Wszyscy byli zainteresowani pracą nad filmem. Największym wyzwaniem okazało się ustalenie terminu, w którym wszyscy byliby osiągalni i wolni od innych zobowiązań, np. teatralnych. Jedyny taki czas przypadł na maj, co później okazało się błogosławieństwem, w tym miesiącu była najlepsza pogoda, potem było tylko gorzej.

Filmweb: Jak przebiegała praca nad filmem. Czy pracował Pan dużo z aktorami jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć, próbował poszczególne sceny, a później na planie tylko filmował wcześniej ustalone sekwencje, czy tez znalazło się miejsce na improwizację bądź sugestie aktorów?
Jan Hryniak: Na całkiem żywiołową improwizację w kinie nie ma miejsca. Cały film miałem wcześniej poukładany w głowie, przygotowałem szczegółowy scenopis, spotykałem się z aktorami, wspólnie czytaliśmy tekst i szlifowaliśmy dialogi. Później zaczęliśmy odgrywać sceny u mnie w mieszkaniu. Staraliśmy się mieć wszystko dokładnie przećwiczone, tak żeby na planie zakres improwizacji był kontrolowany. Oczywiście, jeśli coś nam przyszło do głowy i wiedzieliśmy, że życie bohaterów rozwija się trochę inaczej niż to przewidzieliśmy to wtedy pozwalaliśmy sobie na lekką swobodę, ale ja miałem w głowie poukładany cały film od początku do końca.

Filmweb: Budżet "Trzeciego" zamknął się w sumie dwóch milionów złotych. To dużo, czy mało? Musieliście szukać jakiś oszczędności?
Jan Hryniak: Jeśli porównamy to z rynkami światowymi to mało, bo nie ma na świecie takich budżetów. W dodatku film powstał w nieco ponad dwadzieścia dni zdjęciowych, co również było zadaniem karkołomnym.
Z drugiej jednak strony rozmawiałem niedawno z operatorem pracujacym za granicą, który powiedział, że w Polsce nawet jakby ktoś przeznaczył 200 milionów złotych na film to i tak te pieniądze zostałyby zmarnowane. Często mam wrażenie, że ludzie czują się jakby nie byli na swoim miejscu. Wykonują zawody, do których nie czują powołania, a tym samym nie są dobrymi fachowcami. Z tego też powodu kompletując ekipę "Trzeciego" zaproponowałem współpracę ludziom doświadczonym, z którymi pracowałem i o których wiedziałem, że mogę na nich polegać. Wydaje mi się, że w dużej mierze dzięki temu, że ekipa dobrze się rozumiała udało nam się przezwyciężyć mankamenty finansowe.

Filmweb: "Trzeci" już wszedł na ekrany naszych kin. Nad czym Pan teraz pracuje?
Jan Hryniak: Cały czas pracuję nad scenariuszem, którego szczegółów wolałbym jednak jeszcze nie zdradzać. Teraz z racji premiery "Trzeciego" zrobiłem sobie kilka dni przerwy. Czekam na reakcje publiczności. Chcę się przekonać, czy mój sposób opowiadania historii spotka się z zainteresowaniem widzów. Myślę, że wrócę do pisania, kiedy będę znał już odpowiedzi na te pytania.

Filmweb: Pytam dlatego, że Pana debiutancki film "Przystań" powstał w 1997 roku. "Trzeci" w roku 2004. Czy oznacza to, że na następny film przyjdzie nam czekać kolejnych 7 lat?
Jan Hryniak: Mam nadzieję, że nie. Chciałbym stanąć za kamerą znacznie szybciej, ale oczywiście to nie zależy tylko ode mnie. Jestem świadom tego, że część odpowiedzialności za tak długą przerwę spoczywa również na mnie i mojej często bezkompromisowej, czy wręcz radykalnej postawie w różnych kwestiach. Teraz jestem już bardziej skłonny do rozmów i dyskusji, ale nadal uważam, że lepiej nie zrobić filmu w ogóle, niż zrobić byle co.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones