Jeżeli trafiłeś tutaj, a nie oglądałeś filmu... WYPAD, PASZOŁ WON!
Nigdy nie lubiłem horrorów. Na swoim koncie mam takie straszne filmy jak Smakosz, Ring albo Piła (;]), zawsze wolałem komedie. Dlaczego więc obejrzałem [REC]? Dobre pytanie, sam do końca nie potrafię na nie odpowiedzieć. Mówiono wszędzie, że taki świetny, że został klasykiem już podczas wyświetlania w kinie... Poza tym lubię Hiszpanię :). Ściągnąłem więc film (niby popieram piractwo, ale po prostu na [REC]2 pójdę z 3, 4 razy, żeby wynagrodzić twórcom) i sobie włączyłem. Była to godzina 20:00, ściemniało się powoli. No, całkiem fajnie się zapowiadało, początek nie był taki nudny jak w Projekcie Monster. Ładna główna bohaterka (nie to co te silikony made in Hollywood), przyjemni bohaterowie. Są już w budynku... I akcja się zaczyna. Gdy Babcia Conchita rzuciła się na policjanta dosyć mocno zabiło mi serce. Potem kolejne sceny, "zabicie babci", sanitariusz. Aż do momentu, gdy stracili kontrolę. Wtedy po prostu krzyknąłem przed monitorem "Dawaj Manu!", po prostu nie mogłem inaczej, emocje były wielkie. FInałowa scena była po prostu mistrzowska, serce tak mi podeszło do gardła, aż pomyślałem, że je zaraz wypluję. Napisy końcowe. W ciszy posiedziałem przed monitorem. Wysłałem jeszcze FS'a w Travianie (w dodatku nie tam gdzie trzeba, ze strachu pomyliło mi się wszystko) i poszedłem się umyć. Miałem wcześnie iść spać, ale nie dawałem rady usnąć. Widok Niny Medeiros nie dawał mi spokoju. Musiałem obejrzeć Straszny Film 1 i 3 oraz Robina Hooda i Facetów w Rajtuzach. Dopiero potem jakoś przełamałem ten strach.
Czy takie skakanie na głęboką wodę było dobre?