Dobra alternatywa dla amerykańskich (i często francuskich) pościgo-strzelanek. Dobrze zgrany i zagrany, na zimno i surowo pokazujący zakulisowe rozgrywki. Ale przyznam szczerze troszkę brakuje mocniejszej (wartkiej) akcji. No ale cóż, typowa angielska flegma :) no i niestety troszkę za bardzo z górki tak od połowy filmu, więc 7/10
Film jest i owszem dobrze zagrany bo i dobrzy aktorzy w nim występują ale niestety mnie nie wciągnął. Nieco nudnawy i przegadany, główny wątek (związany z premierem) niemal zupełnie mnie nie przejął a przecież to cała intryga tego filmu powinna przede wszystkim zainteresować widza. Są filmy, które mistrzowsko budują napięcie samym dialogiem i nastrojem nie pozwalając odwrócić wzroku do ostatniej minuty - klasykiem jest tu dla mnie "Dwunastu gniewnych ludzi" - majstersztyk po prostu. A tu oto mamy tylko historię o podstarzałym agencie z problemami i z mało wiarygodną historię romantyczną w tle. W sumie obejrzałam go tylko dla mojej ulubionej Rachel - bo poza tym to mogłam go sobie darować. Pozdrawiam :)
Też fakt. Ale nie oceniajmy wg amerykańskich produkcji bo akurat w dramatach sądowych to są mistrzami.
Rzecz jasna wysokie oczekiwania spełni brytyjski Detektyw (Sleuth) lub francuski Czysta formalność (Polańskiego zresztą)
90% to rozmowa , a pomimo tego (lub może dzięki temu) te filmy zwalają z nóg.
Może "ósma strona" nie zasługuje tak do końca na 7 , bardziej 6 ale dałem wyższa "za zasługi" bo rzadko teraz kręci się thilerki gdzie jest więcej dialogów niż strzałów z broni i rozbijanych pojazdów ...
ooo, tych wymienionych filmów jeszcze nie miałam okazji zobaczyć - dziękuję za polecenie :) Postaram się wobec tego po niesięgnąć a wtedy zapewne podzielę się opinią :)