Na początku myślałem, ze to zwykły film o nastolatkach, ich problemach i walce z nimi. Jednakże film ma wielki przekaz! Emanuje z Niego wielka radość, wielkie szczęście, które przykrywa wielki smutek serca. Takie jest życie, że zakładamy maski przykrywając prawdę o nas. Podziwiam Akkie, z całego serca, cudowna postawa dziewczyny, mimo że była chora, mimo że wiedziała że umrze czerpała radość, żyła z uśmiechem na twarzy jak zdrowy człowiek. Niekiedy zdrowi ludzi gorzej "biorą" życie niż Akkie. Ciekawym wątkiem byłą więź miedzy Akkie a Joepem. Odbieram to tak, że reżyser chciał nam przekazać, że nie każdego da się darzyć uczuciem( Akkie i Laurens) i czeka się na tego jedynego, na tego Joepa.