PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=505181}

Łono

Womb
6,5 8 880
ocen
6,5 10 1 8880
5,7 9
ocen krytyków
Łono
powrót do forum filmu Łono

Film był wysoce toksyczny i dla niektórych na pewno trudny w odbiorze. Niemniej mimo
tego, a może właśnie dzięki temu, film trzymał w napięciu i oglądało się go z zapartym
tchem.
Reżyser w mistrzowski sposób co chwila przekraczał kolejne granice, a my mieliśmy
czas (dzięki skromnej ilości dialogów), aby wczuć się w rolę i zastanawiać kto i kiedy
powie stop.
Zaraz po starcie mieliśmy okazję oglądać zmysłowe sceny z udziałem 9 letniej Rebecci.
To się ocierało o erotykę. Po tych kawałkach, byłem już przekonany, że twórcy podadzą
nam na tracy coś niezwykle ciężkostrawnego.
Później po śmierci Thomasa, Rebecca podejmuje bezceremonialną decyzję o jego
sklonowaniu. Nie ukazała przy tym żadnych emocji, wręcz wyglądało to tak, jakby podjęła
decyzję o tym, co zrobić na obiad. Jej zachowanie ma swoje uzasadnienie, o czym
napiszę pod koniec.
Gdy Thomas jr się urodził, ona nie była jego matką, tam nie było za krzty rodzicielstwa.
Dla mnie wyglądało to tak jakby czekała, aż dorośnie, by znów tworzyć szczęśliwą parę.
Było to widać szczególnie w scenach gdy doszło do zapasów na plaży, gdy Thomas jr
miał 10 lat. Gdy ją obezwładnił i przycisnął do ziemi mówi „Teraz mogę zrobić z tobą co
zechcę”. A ona z pełną powagą mu ulega. To nie była zabawa, to była scena godna
igraszek kochanków. Później mieliśmy jeszcze niedwuznaczną scenę podczas gry na
komputerze. Aż sam Thomas zareagował zdziwieniem na zachowanie matki. Kolejna
przekroczona granica, to niewinna kąpiel z dzieckiem w wannie. Jako rodzic, nie potrafię
zaakceptować kąpieli z dziesięcioletnim dzieckiem. Możliwe jednak, że ludzie o
swobodnym podejściu do nagości się ze mną nie zgodzą.
Następny był przeskok czasu o kilka lat i niespodziewane zakłócenie harmonii, przez
dziewczynę Thomasa. Trudno było nie dostrzec, że Rebecca była o nią po prostu
zazdrosna i cierpiała z tego powodu. W końcu doszło do wysoce nieprzyzwoitej
zabawy(?) z siecią dorosłego Thomasa Jr z Rebeccą. Jej powaga i uległość gdy całował
ją po piersiach i brzuchu wyraźnie wstrząsnęła dziewczyną Thomasa jr. W końcu doszło
do dramatycznego finału i stosunku Rebecci z Thomasem jr.
Nikt nie powiedział stop...

A teraz moja subiektywna opinia o przekazie filmu.
Czytałem wywiad z reżyserem, w którym odniósł się do klonowania cyt. „Klonowanie to
organiczny element życia na tej planecie. Są przecież ślimaki, które potrafią się
klonować. Z technicznego punktu widzenia, bliźniaki jednojajowe to klony. Więc nawet
nie ma specjalnie miejsca żeby protestować. Według mnie, sztuczne klonowanie już
niedługo stanie się powszednią częścią naszego życia. I nie sądzę, żeby stworzyło to
więcej trudności i niebezpieczeństw poza tymi, które występują już teraz.”
Tak więc wiemy, że reżyser akceptuje samą instytucję klonowania. Myślę jednak, że
filmem tym chciał nam zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa jakie za tym idą oraz dać
nam do rozwiązania bardzo poważne dylematy moralne, które wkrótce mogą nas czekać.
Dotychczas w filmach spotykaliśmy się jedynie z sytuacjami, w których do klonowania
dochodziło w akcie desperacji np. po utracie dziecka. W tych filmach jednak, wszystko
jest stosunkowo proste, a jedyny dylematy przed jakimi stajemy, jest naruszenie tabu,
żonglerka życiem i śmiercią, odwracanie ustalonego porządku, niezgodność z naukami
wiary itp. Jeszcze inne filmy traktują o hodowli super żołnierzy/niewolników lub ludzi dla
organów zamiennych i tu nie ma nad czym myśleć – jest to złe.
W „Łonie” reżyser posunął się jednak o wiele dalej. Na przedsmak, w połowie filmu
mieliśmy sklonowaną dziewczynkę. Ten przypadek nie był roztrząsany, ale daje do
myślenia! Bo oto córka, rodzi klona własnej matki. Jeżeli pamiętamy, że klon to
biologicznie ta sama osoba, to jakie powinny być między nimi relacje? Kto jest matką, a
kto córką? Po oglądnięciu filmu ku mojemu zaskoczeniu odkryłem, że ta sytuacja
przeszła obok mnie. Byłem nią nieco zdziwiony, ale nie czułem jakiejś szczególnej
antypatii do tego desperackiego kroku. A jak u was to wyglądało? Byliście wstrząśnięci,
czy też przełknęliście ot tak tę pigułkę?

Wracając do Rebecci i Thomasa. Jaki był jej stosunek do klonowania wynikał nie tylko z
zachowania, ale wprost dowiedzieliśmy się tego podczas jej rozmowy z matką Thomasa
Jesteśmy ateistami i wychowaliśmy Thomasa na ateistę. Ale to nie oznacza, że możemy
wygrzebywać zmarłych i klonować ich. Nie jesteśmy zwierzętami gospodarskimi.
Akceptujemy co nam daje życie, a także co zabiera.
Na to Rebecca odparła
Ale życie również dało nam tę okazję. Ten prezent. Nie widzisz?
Z tego dialogu wynika, że Rebecca posłużyła jedynie za inkubator, aby wyhodować
Thomasa. Nawet poród odbywał się przez cesarkę, co też nie jest bez znaczenia.
Natomiast w ostatniej scenie, gdy Thomas wyprowadzał się z domu, nie zwrócił się do
niej jak do matki, ale po imieniu. Zaakceptował tym samym fakt, że nie jest jej synem,
tylko zachcianką, a jego matką i ojcem było starsze małżeństwo z filmu.

Od strony etycznej musimy mieć wątpliwości. Nosiła ciążę, karmiła go piersią i latami
opiekowała się nim, a on sam uważał ją za matkę. Trzeba pamiętać, że istnieje
instytucja mamki i Rebecca ją pełniła. Trzeba też pamiętać, że historia zna przypadki,
kiedy dziecko było wychowywane przez kogoś obcego, a następnie już jako dorośli
tworzyli parę. Pozostaje ciąża...
Jednakże od strony naukowej jest wszystko ok. Gdyby przeprowadzić badania DNA, to
ich geny, a tym bardziej krew nie miałyby ze sobą nic wspólnego. To są dwie, zupełnie
niespokrewnione ze sobą osoby i żadne badanie nie byłoby w stanie odkryć, że to
Rebecca urodziła Thomas jr. Nie uwodziła syna i nie uprawiała z nim seksu.

Reżyser stworzył naprawdę świetne dzieło dające mocno do myślenia. Zmusza nas do
zastanowienia się nad granicami, jakie powinny towarzyszyć klonowaniu ludzi i zadaje
pytania wprost – czym jest klon i co czyni nas rodzicem?
Również aktorzy także się spisali. Postać zakręconego jak naleśnik Thomasa była trochę
irytująca, ale to celowy wybieg. Pełen sprytu, roztropny i dociekliwy chłopak w tej roli by
nie przeszedł.

Dawno już nie musiałem tyle dumać nad filmem i dawno żaden film nie przykuł w taki
sposób mojej uwagi do ekranu. Ponadto zarówno w trakcie jak i po filmie czułem
skrajne emocje, dlatego też moja ocena to 9/10. Ubolewam, że film ma tak niską ocenę.
Podejrzewam, że większość oceniała kazirodczy związek (którego de facto nie było) lub
skupiła się na strachu przed klonowaniem. Zapewne była też część widowni, która lubi
lekkie i proste kino i czystym przypadkiem zasiedli przed TV. Szkoda, to naprawdę dobry
film.

ocenił(a) film na 8
acidity

bardzo wnikliwa analiza.
mam takie same odczucia i przemyślenia po obejrzeniu tego filmu.
p.s.jeśli mogę polecić dokument :"Kazirodztwo:ostatnie tabu"-
"Kazirodztwo-zakłada istnienie ofiary,zaś związki oparte na genetycznym pociągu seksualnym są dobrowolne,nie trzeba się ich wstydzić".Tak mówi nastoletnia córka,której matka żyje z własnym ojcem,którego poznała mając dopiero 38-lat:"między mną,a ojcem nie powstała pierwotna więź-i to jest różnica między GSA a kazirodztwem."Tacy ludzie są wśród nas,cierpią bo zakochali się w biologicznym krewnym..Warto poświęcić te 45 min.,by zmierzyć się z moralnymi dylematami GPS."
Nie sądziłam,że taki problem istnieje-w odróżnieniu od raczkującego dopiero klonowania ludzi.

ocenił(a) film na 9
Tzolkin

Bardzo dobry dokument. Jestem zaszokowany, nigdy nawet o uszy mi się nie obiło, istnienie GSA. To przykre.
Obejrzałem dziś inny bardzo ciekawy dokument pt "Klonowanie ludzi" (dostępny na yotube) http://www.youtube.com/watch?v=UGdLJuQgx58&feature=colike
Doktor Panayiotis Zavos dokonuje chyba bardziej szokujących eksperymentów, niż to z czym mieliśmy okazję zmierzyć się w "Łonie". Film udowadnia też, że jak bardzo ludzie chcą z tej możliwości skorzystać i jak wiele są w stanie zaryzykować i zapłacić, oby tylko osiągnąć cel. Widać też, jak silny jest opór społeczny łącznie z jadowitymi dziennikarzami, którzy powinni przecież być bezstronni.

ocenił(a) film na 10
acidity

Nie istnieje coś takiego jak GSA, nie ma na to zadnych dowodów naukowych, to tzw "pseudonauka".

ocenił(a) film na 7
Tzolkin

Właśnie obejrzałam ten dokument. Jest naprawdę bardzo dobry. Ale nie podoba mi się, te bijące przesłanie, że GSA jest w porządku, a kazirodztwo obrzydliwe. Ja ani jednego ani drugiego nie chciałabym osądzać. Kiedyś oglądałam inny dokument właśnie o miłości kazirodczej. Bohaterem był pewien starszy pan, który opowiadał o tym, że przez całe swoje jest zakochany we własnej siostrze. Siostra nie odwzajemniała tego uczucia, więc próbował je zwalczyć. Ułożył sobie życie, ożenił się itd. Jednak nigdy nie przestał jej kochać. W dokumencie możemy zobaczyć jak jego twarz rozpromienia się, gdy o niej mówi, jaki jest szczęśliwy podczas ich rozmowy telefonicznej, czy wreszcie gdy ta przyjeżdża z wizytą. To było niesamowite widzieć go jak szykuje się na te spotkanie, jedzie po nią na lotnisko i się wita. Był przy tym taki szczęśliwy i podekscytowany jakby znów miał naśce lat. Uskrzydlony 70-letni nastolatek. To było piękne i takie smutne. Przykro tez było patrzeć na żonę, która musiała się z tym pogodzić, iż zawsze będzie tą drugą.
Dlatego ja nie uważam, że kazirodztwo jest czymś gorszym niż GSA. W tym dzisiejszym dokumencie, mi czegoś zabrakło. Mianowicie miłości. Oni tam ciągle zwalają na genetykę. Pociąg genetyczny. Czy naprawdę tylko o to chodzi, o pociąg? Czemu tak uogólniają, przecież przynajmniej dwie pary z nich się zwyczajnie w sobie zakochały.

ocenił(a) film na 10
m_a_c_88

Nie istnieje coś takiego jak GSA, nie ma na to zadnych dowodów naukowych, to tzw "pseudonauka".

acidity

Bardzo dobra recenzja.
Całkowicie zgadzam się z końcówką. Zbyt słaba ocena.

marcelam11

Idem, fajna recenzja, wnikliwa , film nie dla kazdego odbiorcy wiec moze stad taka niska ocena

ocenił(a) film na 8
acidity

Bardzo dobra analiza, miło się czyta mając świadomość, że ludziom podobają się takie filmy. Rzeczywiście klasyfikacja na filmwebie jako sci-fi to lekka przesada i stąd zapewne głosy krytyki.
Dzięki takim pozycjom mamy możliwość zastanowienia się co naprawdę może stać się w niedalekiej przyszłości jeśli ludzkość zabrnie w niewłaściwą stronę. Temat genetyki poruszany jest najczęściej w newsach jako kolejna informacja do przetworzenia, a ten film wybitnie uzmysławia coś, nad czym człowiek w codziennym zabieganiu nie miałby szans się zastanowić.

ocenił(a) film na 8
acidity

[SPOILER]

Gdy Thomas rozmawia ze swoją dziewczyną, zachwyca się niepowtarzalnością płatków śniegu, ptasich piór czy ludzi. Moim zdaniem o tym głównie jest film. Miłość Rebeki była wielka, ale i trochę egoistyczna. Ona nie chciała wspaniałomyślnie/bezinteresownie przywrócić Thomasa do życia i pozwolić mu być nowym sobą. Ona chciała stworzyć, czy co warto podkreślić – odtworzyć sobie utraconego partnera. Spodziewała się, że nazwie dinozaura tak samo jak kiedyś nazwał swojego psa, spodziewała się, że znów ją pokocha. Nie udało się, bo tak samo jak nie ma dwóch takich samych osób, tak samo klon mimo że jest klonem, nigdy nie będzie dokładnie tym samym, co pierwowzór. To samo tyczy się rodziców wychowujących swoje dzieci, nie można ukształtować osoby dokładnie tak, jakbyśmy tego chcieli. Każdy jest samodzielnym odrębnym bytem i to jest piękne :)

Film oceniam wysoko, podobały mi się ujęcia, te puste przestrzenie podkreślały narastającą samotność i cierpienie głównej bohaterki. Jeśli chodzi o wady, przeszkadzały mi dwie rzucające się w oczy nieścisłości. Po pierwsze, Rebecca pod koniec filmu powinna być starsza. Wróciła ze studiów w Japonii, pobyła z Thomasem, potem go urodziła i wychowała do wieku nastoletniego. Moim zdaniem powinna mieć co najmniej (!) 40 lat, tymczasem cały czas wygląda jak jego rówieśniczka. Po drugie, mieszkańcy dowiadują się, że Thomas jest klonem dopiero gdy chłopiec jest w podstawówce. Dziwne, że wcześniej nikt ze starszych mieszkańców nie zauważył, że niedawno istniało dziecko o tym samym imieniu i wyglądzie ;)

Venus_Vulgivaga

Pisałaś rok temu, ale całkowicie się zgadzam. Chciała za wszelką cenę, by był obok, poniekąd te uczucia można zrozumieć, ale nie zrozumiem takiej egoistycznej postawy, dla mnie to jest jak choroba psychiczna, sklonować, urodzić, a potem liczyć, że będzie się z nim razem. To już dla mnie wynaturzenie, gdzieś ona mocno się zagubiła, coś z jej psychiką było i tak, inaczej samo to, że go urodziła zahamowałoby dawne uczucia, bo przecież co innego miłość do faceta, co innego miłość do dziecka, które się urodziło. Ona nawet już do niego jako dziecka czuła chyba pożądanie, a to jest chore i raczej żadna zdrowa psychicznie osoba, by tak tego nie odczuła. Myślała tylko o sobie, nie myślała o tym jak on będzie się czuł w tej sytuacji, to dla mnie ma mało z prawdziwej miłości. Niemniej film daje do myślenia.

ocenił(a) film na 6
Venus_Vulgivaga

Film bardzo spodobał mi się wizualnie, poruszał także ciekawy aspekt moralny. Jednak również zirytowało mnie sporo niedociągnięć fabularnych. Tak jak zauważyłaś, sam fakt, że w tak małej mieścinie nikt nie zwrócił uwagi na chłopca o tym samym imieniu i wyglądzie. Kolejna sprawa: w dniu urodzin Tommy'ego Jr. nikt nie przyszedł na przyjęcie, bo wyszło na jaw, że Tom jest klonem i matki nie chciały puścić do niego swoich dzieci. Jak zatem możliwe, że Tom nie dowiedział się wówczas o swoim pochodzeniu i że Rebecca była w stanie ukrywać to przez tyle kolejnych lat?
Zastanawia mnie także uwarunkowanie kilku scen: co wniosła do filmu scena z Tomem i jego kolegą, którzy zakopali dinozaura (i późniejsze oddanie go Tomowi przez Rebeccę)?
I kolejna sprawa: Rebecca dała Tomowi Jr. laptop jego "Ojca", który od mniej więcej 20 lat leżał w szafie. I nadal działał...

ocenił(a) film na 9
fijolka90

W filmie jest scena gdzie Tom mówi o sklonowanej dziewczynce, że skóra kopii wydziela innych zapach. Czy on takiego zapachu nie wydzielal? Dlaczego?

acidity

co masz na mysli toksyczny?

ocenił(a) film na 9
Mr_Krytyk

Chodziło mi głównie o relacje/związki pomiędzy postaciami.

ocenił(a) film na 7
acidity

A dla mnie był to film o żalu i wielkiej samotności. I szczerze, to po ostatniej scenie sie popłakałam: Rebeca tyle zrobiła żeby mieć "swojego" Thomasa a suma sumarum on i tak ją zostawia... Karma is a bitch.

Ma_Osoba

Ostatnia scena jest tak naprawdę na początku filmu i Rebecca dochodzi w niej do wniosku że nie chciała się związać z Thomasem, tylko mieć z nim dziecko.

ocenił(a) film na 8
BOB_76

Wow nie przyszlo mi to do głowy!

ocenił(a) film na 9
acidity

bardzo dobra i wnikliwa analiza. zgadzam się z Twoją opinią. film również wywołał u mnie skrajne emocje w trakcie jak i po seansie. daje bardzo dużo do myślenia. szkoda tej oceny, bo rzeczywiście zasługuje na wiele więcej.

ocenił(a) film na 10
acidity

oglądałam dzisiaj drugi raz, po dwóch latach. wciąż zachwycają minimalistyczne kadry, Eva Green niczym robot, napięcie seksualne niemal nie do wytrzymania i ten natłok myśli podczas i po. piękne zakończenie i to, że ma finalnie swoje dziecko z nim też wydaje mi się istotne i wprowadza jeszcze więcej zamieszania. jeśli się oddzieli faktycznie myśl o tym, że to nie jego biologiczna matka da się wytrzymać, ale jednak np. matki adopcyjne to nadal matki, bo matka to koncept, a nie tylko dna. wow wow wow po razy kolejny .

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones