Steve prawie jak Leslie Nilsen, szkoda, że reżyser nie zdecydował się pójść jednoznacznie w stronę farsy, wtedy absurdy fabularne byłyby bardziej uzasadnione. A tak, to nie jest najlepszy film w karierze tego wyjątkowego aktora, ale i tak ogląda się świetnie. Mało który aktor miał taką charyzmę, jak McQeen i pewnie nawet jakby zagrał w dwugodzinnym filmie sprzedawcę ziemniaków i tak byłby hit.