Twórcy (albo producenci) tego filmu mieli najwyraźniej dość samokrytycyzmu by nie próbować swojego wytworu wypuszczać do kin, i to chyba najlepsze świadectwo jego poziomu. Przykre to tym bardziej, że nie przemyśleli swojej decyzji o zrobieniu filmu przed rzuceniem się na chwytliwy ale i drażliwy materiał. Tym sposobem rozdrapali świeże dla wielu osób rany a w zamian uzyskali wątpliwy zysk i niskiej klasy kino akcji.
Pal nawet licho aktorstwo. Od dawna wiadomo, że zdolnych aktorów mamy w tym kraju deficyt i że przewijają się oni w co drugim filmie kinowym więc na produkcje mniejszego kalibru czasu im brak. Pal licho stronę techniczną. Produkcje telewizyjne rządzą się swoimi prawami i więcej niedoróbek jest w nich zakładane i tolerowane. To, co jest prawdziwym problemem, to historia. Zaskoczeń w niej brak zupełnie. Jest za to cała masa zastrzeżeń różnego kalibru. Żeby się nie zagłębiać w szczegóły, podstawowe to:
- straszliwe uproszczenie i naciągnięcie historii, napchanie jej zbiegami okoliczności i naiwnymi koneksjami,
- sprowadzenie głośnej afery do rodzinnego interesu i prywatnej zemsty, prawda jest o wiele okrutniejsza,
- rozdzielenie ludzkich charakterów na tych złych i tych dobrych, nie ma żadnej wyczuwalnej głębii postaci.
I do tych punktów można już czerpać przykłady. Ten choćby, że reporter zajmujący się sprawą przypadkiem spadł z konia i przypadkiem trafił do śledzonej karetki. Ale czy to ma sens? Kto miał się zniechęcić, już to raczej zrobił. Kto chce się przekonać na własne oczy, zrobi to i tak. Ja w każdym razie nie polecam, jeśli jest cokolwiek innego do roboty.