Film ma przyjemną atmosferę i część hollywoodzką ogląda się nawet z zainteresowaniem.
Ale...
Mam poważny problem z wiarygodnością reakcji głównego bohatera podczas spotkania z Vonnie w Nowym Jorku.
Zakochał się w tej dziewczynie m.in. za to, że nie poddała się temu całemu blichtrowi i pustocie środowiska filmowego. Zapewniała cały czas, że marzy o prostym życiu.
Już wybór męża świadczył o tym, że deklarowane przez nią wartości nijak się miały do rzeczywistości, ale jej zachowanie podczas spotkania w klubie: ten płytki chichot, ploteczki, szpanowanie znajomościami, pokazały jej zakłamanie jeszcze wyraźniej. No wyraźniej się już nie dało.
I mamy uwierzyć, że główny bohater puścił to mimo uszu i nadal ją kochał, będąc świadomym, że całe swoje uczucie zbudował na kłamstwie?
Jakoś w to wątpię.
A jak wyjasnisz fenomen ofiar przemocy domowej, ktore dalej kochaja swoich oprawcow? :) Niestety milosc milosci nierowna. A moze i stety:)
Swoja droga, przyjemny i lekki film.