Ja tam nie wiem jaki z niego wariat, może trochę schozofrenik, a jak dla mnie skończony geniusz.
ej! to może jednak z Tobą coś ten tego, co ?
poprostu nie rozumiesz tego, co on chce przekazać.
co nie znaczy, że zaraz trzeba obrażać :/
Witam :)
Dla niektorych nuda, a inni wariatem go zwa. Niektorzy poprostu nierozumieja lub mysla, ze to jest komedia. Jak dla mnie (przeczytalem wszystko sp. Vonneguta) jest to w "miare udana" ekranizacja, a przy okazji mozna sie niezle ubawic zyciem. Jest ona proba odpowiedzi na pytania ktore sami sobie zadajemy. Poczekam na ekranizacje "Syren z Tytana". Ciekawe czy ktos sie za takie eksperymentalne i ciezkie dzielo wkoncu wezmie ? Chciala by dusza do raju :)
Pozdrawiam koneserow Vonneguta :)
hej:) wydaje mi sie,ze ekranizacja calkiem niezla.Mistrz Vonnegut ma to do siebie,ze spora czesc fabuly umieszcza w glowach bohaterow ,co musi byc niezmiernie trudne do sfilmowania ( nie potrafie mowic o Nim w czasie przeszlym).Ty czekasz na "Syreny z Tytana", ja nie jestem pewna czy ktos poradzilby sobie z "Rzeznia nr 5".To co daloby sie sfilmowac to "Recydywista" i "Hokus Pokus".tzn wszystko sie da ale niekoniecznie szczesliwie.Pozdrawiam:)
"Rzeźnię..." akurat udało się sfilmowac na tyle, na ile to było możliwe. Hill całkiem nieźle poradził sobie z wyzwaniem jego chaotycznej narracji. Wydaje mi się, że stan umysłu Billy'ego całkiem nieźle udało się zobrazowac - atmosfera wszechogarniającego szaleństwa nawet się udziela. I znów, materiał ciężki, konstrukcyjnie diabelnie zawiły, ale i na ekranie wygląda to jak trzeba. Co znaczy, że bez literatury nie ma co zabierac się do oglądania.
Na początku chciałbym przeprosić za odpisywanie na post sprzed czterech lat - to chyba nie uchodzi w internecie za bon ton. "Syreny z Tytana" faktycznie mogłyby być ciekawym filmem, podobnie "Kocia Kołyska" - obie historie są do udźwignięcia i wydają się mieć potencjał. Inna bajka, że scenerie Merkurego, Marsa i Tytana wymagałyby sporego budżetu.
"Recydywista" natomiast zawiera w sobie jedną z najfajniejszych i najbardziej plastycznych scen, z którymi się u Kurta spotkałem - chodzi o moment, w którym stary Clowes (bo tak bodaj ów bohater się nazywał) rozpoznaje na ulicy Starbucka i zaczyna wskazywać go palcem. Nie jestem sobie w stanie wyobrażać tego inaczej jak sceny z filmu.
Nie znam sie internetowym bon tonie ale to chyba nic niewlasciwego;) Recydywista naprawde bylby super czarna komedia, tak samo Hokus Pokus no i dwa wspomniane, z dobrym rezyserem i budzetem, zadowolilyby niejednego fana sci-fi.
film mi się w ogóle nie spodobał niestety. może dlatego że było już późno w nocy i mózg się wyłączył... ale jeśli książka jest lepsza to może sobie poczytam pewnego pięknego dnia.
Film strasznie chaotyczny i pokręcony, ale mi się podobał. Nie czytałam tej książki, chyba przeczytam, bo ciekawi mnie jakie odczucia wywołuje to napisane. Nie wiem czy jasno to wyraziłam. A takiego filmu jeszcze nie widziałam.
Film trochę męczący, ale chylę czoła przed reżyserem, bo nakręcenie filmu na podstawie książki Vonneguta musiało być przedsięwzieciem karkołomnym i wielkim wyzwaniem :)
Przeczytałem "Śniadanie mistrzów" zaraz po "Rzeźni..."
Coś okropnego. Takiego durnoctwa w życiu nie czytałem.
A wymienianie średnicy i długości penisów większości swoich bohaterów uważam za największe kretyństwo.
Filmu nie obejrze, jeszcze mi na łeb nie siadło.