Na wstępie zaznaczam, iż to moja subiektywna opinia. Na początku odpowiem na pytanie, które każdemu szczerze zainteresowanemu chodzi po głowie, widząc tę całą nagonkę w necie - Czy film faktycznie jest taki zły, jak wielu w necie krzyczy (oczywiście ta narzekająca większość pewnie nawet nie obejrzała tylko wystawiła 1/10 bez oglądania)? - Nie, ten film NIE JEST zły. Ale też nie jest jakimś ciekawym zaskoczeniem. Jest to bezpieczny remake z paroma ulepszeniami, w którym fabuła oddaje w wielu momentach hołd oryginalnej animacji z 1937. Na plus:
- Rola Rachel Zegler. Tak. Szczerze, ona ciągnie ten film. Dobrze gra, a do tego ma piękny głos, jak na księżniczkę Disneya zresztą przystało. Jak sobie przypominam Emmę Watson w roli Belle i jej słaby wokal to doceniam każdy casting, w którym główna postać potrafi śpiewać. Ogólnie mówiąc, Śnieżka w wykonaniu Rachel jest przekonująca.
- Andrew Burnap w roli Johnatana, czyli obiekt westchnień Śnieżki. W tej wersji nie jest nudnym księciem z 1937, który nie posiada osobowości i pojawia się tylko na początku oraz końcu filmu, a charyzmatycznym złodziejaszkiem, który dowodzi swoją zgrają i walczy na co dzień o przetrwanie. Również udana rola. Do tego zabawny, parę razy mnie rozbawiły jego teksty. A co najważniejsze, zarówno Johnatan jak i Śnieżka mają ze sobą chemię i sceny z ich udziałem są całkiem urocze. Podobnie jak to było w przypadku Ariel i Eryka z Małej Syrenki.
- Zła Królowa w roli Gal Gadot. Wiem, że to jest aktorka tego typu, którą bardziej ceni się za urodę, jak za grę, aczkolwiek uważam, że w tym filmie całkiem nienajgorzej sobie poradziła. Widać, że bawi się swoją rolą, ma własną piosenkę, a do tego prezentuje się tak pięknie, że nie można wzroku oderwać od ekranu, gdy się na nim pojawia.
- Skoro o urodzie już mowa. W necie pojawiło się sporo żartów odnośnie tego filmu typu "no że jak to w ogóle możliwe, by Zła Królowa zazdrościła Śnieżce urody w tym przypadku?" Film bardzo ładnie to wyjaśnia na samym końcu, równocześnie zamykając wszystkim wyśmiewającym usta. Mianowicie lustro mówi do Królowej, iż jest ona bez wątpienia piękna, ale zgniła od środka. Natomiast prawdziwe piękno Śnieżki bije z jej serca, co czyni ją piękniejszą od Królowej. I to jest bardzo dobre przesłanie.
- Moją uwagę zwróciło również parę uroczych momentów, jak relacja Śnieżki i Dopey'ego, który na początku filmu boi się mówić, a na samym końcu przemawia na głos i okazuje się być narratorem całej tej historii. Również urocze są sceny, gdy w dzieciństwie Śnieżka zakłada innej dziewczynce wianek na głowę, a pod koniec filmu już dorosła dziewczyna z wioski, by dać swoje poparcie Śnieżce w walce o królestwo, zakłada wianek na głowę, nawiązując do miłego wspomnienia z przeszłości.
- Nie wiem czy to plus czy minus, ale warto o tym wspomnieć. Pamiętacie te 7 magicznych istot, o których się mówiło jakieś 2 lata temu? Ostatecznie osoby te należą do zgrai Johnatana. Chyba spoko.
Przechodząc do minusów:
- Po pierwsze nie wiem, czy ostatecznie miała w tym jakiś udział Greta Gerwig, ale chyba niestety nie. Myślę, że ona napisałaby ciekawszą bardziej oryginalną historię, a tak to wyszedł bezpieczny remake, który ma co prawda jakieś ulepszenia w historii, ale nie jest niczym odkrywczym i boi się pokazać coś zupełnie nowego.
- Prosta bezpieczna fabuła, momentami nudna.
- Poza Waiting On A Wish, piosenki niezapadające w pamięć.
Reasumując, nie jest to najgorszy remake, jaki wyszedł, ale zdecydowanie też nie najlepszy. Osobiście bardziej się rozczarowałam i oceniam ten film na jakieś 5,5/10. Co jest w nim dobre to jest, ale nie na tyle wystarczające, by być w pełni usatysfakcjonowaną seansem.
Jak czegoś nie wymieniłam albo macie coś do dodania to możecie wymienić swoje spostrzeżenia (piszę do tych, którzy ten film faktycznie obejrzeli). Pozdrawiam.