Ten film ma kryzys tożsamości. Nie wie czym chce być. Z jednej strony mamy "Śnieżkę" z drugiej Johnatana, uchodzącego za "Robin Hooda". Śnieżka wcale nie była niezależna, jak to mawiała aktorka, bo królestwo pomogli jej odzyskać mężczyźni. A nie! Przepraszam! Nowa Śnieżka miała znakomite umiejętności bojowe. Wystarczyło, że powiedziała do poddanych: "Pamiętam jak byłeś..."i załatwione. Zła Królowa popełnia przez to samobójstwo. Tak samo absurdalna jest geneza imienia nowej Śnieżki. Rodzice nadali jej takie imię, ponieważ urodziła się w czasie burzy śnieżnej. Krasnale wyglądały okropnie, rekwizyty i stroje wydawały mi się zrobione nie na potrzeby filmu, a bardziej do przedstawienia teatralnego. Aż trudno mi uwierzyć, że na ten film poszło 300mln $, bo tego w filmie nie widać. Pomijając kolor skóry Rachel Zegler, choćby była biała, jej uroda i tak nie pasuje Śnieżki. Zbyt ostra jest.
Piosenki żadnej nie pamiętam.