Komedio-horror, w którym szkolny gmach zostaje opanowany przez gromadkę (powiększającą się, rzecz jasna) żywych trupów. Stawić czoła im mają: dozorca, niedawno zwolniony z pracy policjant, miejscowy barman oraz jeden z jego regularnych klientów...
Rzecz nakręcona została za psie pieniądze, co widać już na pierwszy rzut oka: zdjęcia utrwalono na zwykłej cyfrówce i nic tu nie pomoże "tuszowanie" mankamentów za pomocą zabaw z podniszczoną taśmą a la "Grindhouse". Możliwości to jednak jedno, a zapał i inwencja - drugie. Pod tym względem "A Cadaver Christmas" nie wypada już tak źle - zdarzają się tu niezłe pomysły, twórcom udaje się też, przynajmniej do pewnego momentu, utrzymywać dobre tempo. Nie można stwierdzić, żeby była to amatorszczyzna pełną gębą: aktorstwo, jak na nieprofesjonalnych wykonawców, jest wcale niezłe, niektóre zabawy formalne, choć efekciarskie, prezentują się również nie najgorzej. Gore jest tu stosunkowo niewiele, a i jego wykonanie pozostawia wiele do życzenia - zdecydowanie nad tą kwestią można było jeszcze popracować. Osobiście nie przepadam za tego typu wprawkami niezależnych filmowców, ale w tym przypadku obyło się bez rwania włosów z głowy. Może autorzy jeszcze kiedyś czymś mile zaskoczą.