Nowojorska prezenterka Hailee jest znana głównie z tego, że niewiele myśli. Tuż przed Bożym Narodzeniem dowiaduje się o zdradzie narzeczonego, jednak nie poświęca temu wydarzeniu zbyt wiele uwagi, być może dlatego, iż sama od dawna puszcza się na prawo i lewo. Pod wpływem narkotyków rusza przed siebie samochodem ani myśląc, gdzie i po co jedzie. Po drodze trafia na kolejnych przechodniów, których taranuje w pełnym pędzie. Ostatecznie ginie pięć osób, a kilkanaście zostaje rannych, w tym kilkoro dzieci. Przejażdżka kończy się na ulicznej latarni, jednak prezenterka wychodzi z tego bez szwanku. Nowojorskie media określają incydent mianem „Świątecznej parady Hailee”. W trakcie procesu kobieta odkrywa, że dzięki nieustannemu zainteresowaniu wyrasta na prawdziwą gwiazdę telewizji. Padają kolejne propozycje wywiadów i udziału w reklamach, zwłaszcza producentów sprzętu poprawiającego bezpieczeństwo jazdy. Wreszcie zgłasza się przedstawiciel wydawnictwa zainteresowanego sfinansowaniem biografii. Dzięki spopularyzowanemu medialnie terminowi, „Świąteczna parada Heilee” staje się ogólnokrajowym hitem na długo przed planowaną datą premiery. Cała sytuacja wpływa na przebieg sprawy karnej. Kobieta zostaje okrzyknięta ofiarą mediów, otrzymuje niski wyrok, który z uwagi na zbliżające się wybory zostaje dodatkowo skrócony. Jak zawsze niewiele myśląc, Heilee wykorzystuje sytuację i po wyjściu z więzienia przyjmuje ofertę prowadzenia własnego talk-show, kreującego celebrytów, którzy zyskali popularność dzięki temu, że kogoś zabili.