Nazwisko Keitla niestety w żaden sposób nie poprawiło moje odbioru tego filmu. Film marny i nudny. Fakt, że to nie Santana zastrzelił braciszka stał się jasny z chwilą pokazania sceny w ramach reminiscencji bliźniaka, gdy stojącego nad ciałem Santanę ciągnie jakaś ręka. Gdy przeczytałem polski tytuł, zastanawiałem się po jaką cholerę ma się kojarzyć ze Świętymi z Bostonu. Po obejrzeniu tego filmu wiem, że w inny sposób nikt by mnie nie zachęcił do jego obejrzenia.