Po obejrzeniu filmu i skonfrontowaniu go z recenzjami (wcześniej nic o filmie nie czytałem) nasuwają mi się inne wnioski. Pierwsze sceny - to sceny z życia Jezusa - droga krzyżowa. Wszystko idealnie, symbolicznie oddane (np. wypłynięcie z przebitego boku krwi z wodą - u Jodorowskiego balony niebieskie i czerwone) pozwala mi na stwierdzenie, że film jest wielki. Uważam, że reżyser pokazuje też, że nie ważne są historyczne aspekty życia Jezusa, ale przesłanie, jakie niesie za sobą Jego pobyt na Ziemi. Stara się także przedstawić nam wskazówki, jak nie powinniśmy żyć, prezentując nam, bodajże, 9 postaci o różnych poglądach życiowych, którzy pomimo pozornego szczęścia czują, że czegoś im w życiu brakuje.
Najlepsza scena to ta, która dzieje się u podnóża Góry (w karczmie?) gdzie jasno wynika, że prawdziwego szczęścia nie można doznać siłą mięśni, poprzez przekaz werbalny, ale dzięki własnej, wytrwałej walce wewnętrznej. Ogólnie film bardziej filozoficzno-religijny niż szokujący.
Ciekawa interpretacja, ale jak dla mnie początkowe sceny były wyśmiewaniem chrześcijaństwa (np. 12 ładnych dziewcząt zamiast 12 apostołów, a do tego jeszcze małpa chodząca za tym gościem przypominającego do złudzenia Jezusa). Dalsza część filmu jest pełna alchemii (np. przemiana kału w złoto) a potem ukazanie tych władców planet gdzie pokazany jest bezsens wojen czy żądza pieniądza. Wyprawa na tytułową świętą górę pokazuje trud w pokonywaniu wielu przeszkód przez człowieka (jest tu kilka chyba najbardziej odrealnionych scen następujących po sobie obrazujących walkę z lękiem). Co do gatunku filmu określiłeś go bardzo dziwnie, to przede wszystkim surrealizm gdzie fabuła to 2 tło, które można zinterpretować na wszelaki sposób.
całą wędrówkę tych 9 postaci "planet", "chrystusa" i kobiety (maria magdalena?) z szympansem, można by porównać do 12 apostołów. Tylko co do cholery symbolizował ten szympans? :D
Jak dla mnie film GENIALNY!
@Kamileki
wyśmiewanie chrześcijaństwa? serio? Rozśmieszyło Cię chyba to, jak dziwnie wygląda katolik na tle dzisiejszego świata.
Katolik, a chrześcijanin to nieco inne pojęcia. Ogólnie to Jodorowsky szydzi z wielu rzeczy w tym filmie, chociaż niektóre sceny są genialną przenośnią.
Świetna jest też scena gdy zostaje stworzone kilkaset (?) kopii Jezusa, które pewnie pójdą na sprzedaż, a Jezus się prawie przez to rozpłakał. Choć głównie początek był taki bardziej do interpretacji bo w drugiej części już rzadko to stwierdzałem.
Szympans mógł symbolizować teorię Darwina. Generalnie dawanie wysokich ocen za to, że film uchodzi za wielkie dzieło, jest słabe moim zdaniem. Jak dla mnie to pretensjonalny, niesmaczny obraz bez większego sensu. Forma też nie zachwyca, choć było blisko.