Z jednej strony całkiem przyjemny, lekki, z humorem, a z drugiej tak naiwny, że aż żal. Jak w wieku 14 lat można wierzyć, że da się wybudzić matkę ze śpiączki za pomocą zapachu i że wygrana w maratonie przywróci ją do życia? Gdyby ten chłopak był o połowę młodszy, to bym się może nie dziwił...Poza tym nie wzruszył mnie jakoś specjalnie, bardzo przeciętny pod względem dramatyzmu.
to już prędzej wbiegnięcie na linię mety na równi ze zwycięzcą jest mniej prawdopodobne po 3 miesiącach treningu, niż to że 14 latek wierzy w cud, jak mu się świat wali i próbuje budzić zapachem, głosem, rozmową co z tego co się orientuje nadal praktykowane jako bodziec.
ten film od początku jest naiwny ,taki styl i bardzo dobrze :)
Naiwnych dzieciaków i dzisiaj sporo, a historia opowiedziana w filmie nie dziej się współcześnie, więc nie takie to dziwne, że wierzy w takie metody obudzenia matki- medycyna i ogólna wiedza nie stała na takim poziomie jak dzisiaj. Co do wiary w cud po wygranym maratonie się nie wypowiadam, to główny watek filmu przecież, jakże miałby być inny?
Zapomniał tu ktoś w którym roku dzieje się akcja, gdzie dostęp do wiedzy nie był taki łatwy jak teraz. Zwłaszcza w katolickiej szkole. Poza tym nawet w dobie Internetu są ludzie (nawet starsi od 14-latków) wierzący w latający makaron spaghetti czy płaską Ziemię. A tak naprawdę, gdy nie ma już nadziei to człowiek sięga po coś innego, byleby dalej wierzyć w wyleczenie bliskiej osoby.