Miałem oglądać Brit Awards na tv4, ale ku mojemu zdumieniu puścili "Świętego". Więc obejrzałem, skoro już wytrwałem do takiej późnej godziny. Film mnie niezwykle zaskoczył, pozytywnie. Główny aktor został świetnie dobrany, świetnie zagrał zagubionego schizofrenika. Szkoda, że właśnie wątek schizofrenii był tak mało poruszony w scenariuszu. A sam scenariusz był bardzo dobry, no może oprócz typowych dla filmów amerykańskich elementów pompatycznych i płaczliwych (jak ostatnia scena pogrzebu). Bez nich film byłby lepszy kompozycyjnie i sam w sobie bronił swoją ideę. Gdyby nie to, była by ocena wyżej ode mnie, a tak jest 8/10.

Swoją drogą, zaskoczyła mnie też ocena na filmwebie - blisko 9. Przesada.