Po obejrzeniu nasuwają się pewne wątpliwości, pytania. Najbardziej zastanawia mnie, dlaczego ojciec dziecka uciekł tą łódką, zabierając córkę. To trochę niedorzeczne. Poza tym jak to możliwe, że po jego zaginięciu policja nie trafiła na wyspę latarnika. Nikt też go nie zawiadomił o zaginięciu mężczyzny z dzieckiem na łodce. Z filmu wynika, że wyspa była stosunkowo niedaleko od miasteczka, z którego pochodziła dziewczynka. Nie możliwe, że małżeństwo latarników żyło w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości i nie docierały do nich wiadomości z miasteczka. Zaginięcie mężczyzny z dzieckiem musiało być na pewno nagłośnione.
Jeśli ktoś oglądał film i ma wątpliwości polecam przeczytać jednak dodatkowo książkę. Film sam w sobie jest piękny, poruszający, lecz jednak czegos mi w nim brakuje. W książce opisana jest dokładnie sytuacja, w której Frank musi uciekać wraz z córką przed miejscowymi zbirami, ktorzy chcą odebrać "szkopowi" dziecko. W jakiś sposób chciał ich uratować wypływając i wrócić kiedy tylko sytuacja na lądzie się uspokoi. Z tego co pamiętam to chyba między latarnia a wyspą było z poł dnia drogi więc dosyć daleko. No właśnie małżeństwo mieszkało na wyspie jak na odludziu a jakiekolwiek informacje przekazywał im Ralph. O tym co stało sie z mężem i córką Hannah dowiedzieli sie dopiero przed chrztem Lucy jak byli w mieście, dlatego Toma ruszyło sumienie. W filmie nie zostało wspomiane, że Tom wcześniej już poznał się z Hannah dlatego dotknęło go to jeszcze mocniej. Wydaje mi się, że łódkę, którą Tom puścił na morze znaleziono, a że nie było w niej ciał uznali, że ojciec z dzieckiem wypadli z łodzi i zatonęli, dlatego sprawa została zamknięta.