potrafi być silniejsza od trzęsienia ziemi, czy katastroficznego tsunami. Historia jaka przytrafiła się głównym bohaterom jest wręcz niewiarygodna. Tom i Isabel całe swoje życie nie byli oszczędzani przez los. On jest po przejściach związanych z wojną w której uczestniczył, ona również poniosła stratę dwóch braci poległych na polu walki, a mężowi nie mogła wydać na świat potomka utrata ciąży to bardzo duże przeżycie dla kobiety. Od losu otrzymują kolejny problem z którym muszą się zmierzyć. Nikt się nie spodziewał, że morze akurat do nich wyrzuci łódź w której znajduje się martwe ciało i żywe niemowlę. Czeka ich teraz trudna decyzja, czy bez zająknięcia zajmą się maleństwem, czy jednak mają zgłosić informację o zaistniałej sytuacji. Od tego momentu film nabiera jeszcze większych walorów fabularnych, bo robi się po prostu z każdą minutą ciekawszy. Świetna adaptacja książki M.L. Stedman pochodzącej z Australii debiutującej tą powieścią pisarki. A malutka dziewczyneczka Florence Cley za kilka lat będzie brylowała na salonach najpierw jako śliczna nastolatka, później piękna kobieta, ale to jeszcze kilka lat. Smutne perypetie i ogląda się ze współczuciem w stosunku do głównych bohaterów, ale taki jest los, takie jest życie niełatwe i trudne, nie zawsze sielankowe i usłane różami. Warto zajrzeć do książki by później porównać ją z wizją przedstawioną przez reżysera i świetnych aktorów.