Zupelnie przyzwoity film muzyczny odnoszacy sie do amerykanskiej tradycji burleski i muzyki jazz bandow.
Zadziwiajace ze ten film zostal nakrecony w stalinowskim ZSRR, gdyz odniesien do kina amerykanskiego chocby spod znaku filmow braci Marx czy Chaplina jest tu bez liku. W dodatku zywiolowy jazz oraz zero propagandy.
Niestety film jest juz archaiczny, ponadto fabula nigdy nie byla jego mocna strona. Niemniej jest to pozycja obowiazkowa dla osob interesujacych sie historia filmu, a jego ogladanie wciaz daje wiecej przyjemnosci niz wynika z obowiazku zapoznania sie z tzw. klasyka.
Jako ciekwostke mozna dodac ze byl to ulubiony film Stalina (ogladal go niezliczona ilosc razy na prywatnych pokazach w murach Kremla), czyzby dlatego, ze tak roznil sie od tego co sam zgotowal swoim rodakom?
No, z tym "zero propagandy" nieszczególnie bym się zgodziła :) Utalentowany pastuch, człowiek z ludu, który z marszu prawie wchodzi w grono twórców Sztuki kontra wstrętna burżuazyjna panna z pretensjami, która przegrywa z równie jak bohater utalentowaną prostą dziewczyną - propaganda jak ta lala ;-) Ale film ogląda się nadal bardzo dobrze - nawet te typowo radzieckie scenki humorystyczne (bitwa na instrumenty, pijany karawaniarz z czastuszkami).
Film jest znakomity! Sam jestem zdziwiony że w ZSRR, gdzie w kinie dominowała propaganda i żałosne dydaktyzmy, nakręcono coś tak bardzo... zachodniego. Jak koleżanka wyżej podała, propagandę tutaj mamy, realia radzieckie (oczywiście 'ocenzurowane'), jednak wszystko w przyjemnej tonacji. Świetna muzyka (przeboje takie jak 'Serce' czy 'Wesoły wiatr', a także zwykły jazz). Polecam!