choć mi strasznie przypominał resident evil, też jest gł bohaterka, która przeżywa. Ogólnie
szkoda mi tylko tego chłopaka co zmarł na końcu. A zombie i sceny z nimi nawet straszne.
Gdyby ten facet nie umarł to mielibyśmy wesoły "happy end", a tak był smutny "happy end". Mi też było go żal, ale musiał zginąć ktoś dobry żeby film nie był zbyt pozytywny.
1) seria Resident Evil to kompletna pomyłka i nie porównuj jej do tego filmu, bo zupełnie odmienne gatunki
2) ten "chłopak" miał ze 40 lat
3) główna bohaterka nie przeżywa - giną wszyscy - jak to zwykle w życiu nie ma happy-endu