Piękny film o ojcowskiej i braterskiej miłości. Wzruszył mnie do łez, ale i momentami rozbawił. Wspaniały Russell i zjawiskowa Olga. Wlał mi w serce dużo ciepła i wyszłam z kina uśmiechnięta :)
Zazdroszczę. Mnie ten film niewiarygodnie znudził. Może to brak empatii, ale ciężko mi było się przejąć losami bohaterów, których nie poznałem. Co więcej, ja nawet nie mogłem zobaczyć wyraźnie ich twarzy (mówię oczywiście o 2 synach). Synowie, zresztą podobnie jak żona, nie zostali w ogóle przedstawieni w filmie. Dodając do tego schematyczny scenariusz z wątkami metafizycznymi i słabą (choć śliczną) Olgę, to trudno mi było to oglądać. A jeszcze te retrospekcje. Zrobione dość, nazwijmy to, nieefektownie. A i propaganda Turecka. No ja nie mogę się do niego przekonać :P