Baśniowa, nierzeczywista konwencja. W tle fakty historyczne.
Recenzujący wprowadza metafizyczną terminologię żeby zaintrygować i zanęcić do wizyty w kinie. Nawet wymyślił komu film jest dedykowany.
Mojego serca film nie pokrzepił. Straciłam czas, który mogłam poświęcić na obejrzenie innego, z pewnością lepszego od wspomnianego, filmu.
Dla rodziców z małymi dziećmi, myślę, że może być: wytrwały tatuś odnajduje na drugim końcu świata chociaż jednego z zaginionych synów, pouczające. Przy tym jest i zaduma i melancholia i czary-mary.
Filmu nie polecam, chyba, że ktoś lubi baśniowe klimaty, nie mylić z bajecznymi.