Dawkins ma racje w tym, ze religia jest i byla najlepszym pretekstem do czynienia zla. jednak to nie religia jest winna, ale ludzie. od poczatku cywilizacji ludzie wymysliali rozne systemy religijne, ktore w wiekszosci nie przyniosly nic dobrego. jednak poglad, ze to religia i wiara jest temu winna to naduzycie. do tego bardzo zgrabna wymowka, bo "jestesmy zli dlatego, ze religia nas otumaliala" brzm lepiej niz "jestesmy zli, bo lezy to w naszej naturze. czy brak religii cos by zmienil? ludzie zawsze znajda powody zeby sie nienawidziec. nie istnialo zadne pokojowe spolecznestwo ateistyczne. problem nie lezy w pogladach, ale w formie kontroli. religija jest poprostu wygodan fasada, bo ludz latwiej przekonac do czynienia zla, jesli damy im zludzenie wyzszosci moralnej i przeswiadczenie odmiennosci. potrafi to zdlawic wszelkie watpliwosci, czy wyrzuty sumienia. jednak religja jest tylko jednym z wielu sposobow kontroli i manipulacji, a do tego wygodnym. prawda jest jednak taka, ze w wojnach, przesladowaniach czy innych konfliktach na tle religijnym, sama religja byla zazwyczaj jezyczkiem u wagi, a nie glownym czynnikiem konfliktu. dlatego splycanie cale sprawy do jednego czynnika i wskazywanie go jako zrodla, jest niemerytoryczne. ludzie znajda powod do czynienia zla z religia czy bez. problemem jest nieuzasadnione poczucie wyzszosci morlalnej od inych niz my, bo to jest glowny czynnik ktory zmienia religie w brutane narzedzie ekstremistow. podobne przeswiadczenie moze wynikac rowniez z ataeizmu i nurtow jemu pokrewnych, poprostu ktos umiejetnie musi to wykorzystac, na co mamy przyklady w historii i czasow wspolczesnych.
Inna sprawa, to poglad ze religia zatrzymywala i zatrzymuje postep. czynnikami, ktore zatrzymywaly postep byly brak wolnego handlu, monopole, wielkie korporacje, cla i ograniczenia patentowe. w kazdym przypadku kiedy religia bronila swojego monopolu na wiedze i jej publikowanie, chamowalo to postep. religia byla wtedy zwykla korporacja, ktora bronila swojego monopolu, wplywow i majatku. zyczajny biznas.. jednak w wielu przypadkach religia doprowadzala do rozwoju lub byla jedynym z czynnikow doprowadzajacym do postpu, podobnie jak wielkie korporacje. dlatego jednostronne podejscie jest dosc tendencyjne.
sam film dosc nudny, tendencyjny i malo odkrywczy. liczylem na cos ciekawszego. ksiazka o wiele ciekawsza, chociaz sama w sobie jest poprostu zbiorem ateistycznych argumentow.
Nie ma takiego czegoś jak ludzka natura. Ludzka natura to potrzeba miłości i dotyku, jeżeli nalegasz. Polecam przestudiować dzieje anabaptystów, mennonitów i amiszów którzy według twojej hipotezy pozbawieni są ludzkiej natury. Wśród tych społeczności nie ma JEDNEGO udokumentowanego przypadku morderstwa. Nie religia jest winna a ludzie? A średniowiecze? Miliony spalonych i torturowanych "heretyków"? A co z tubylczymi ludami amazonii i syberii gdzie nie wymyślono takich słów jak "kłamstwo" czy "zdrada"? Często misjonarze musieli wyjaśniać rdzennej ludności takie koncepty. Frazes "Źródło wszelkiego zła" to coś co ma skłaniać do refleksji, podejścia do problemu z innej prespektywy. Konflikt występuje kiedy dwie strony mają inne zdanie. Jeżeli ich zdanie ma korzenie w realnym świecie to możliwa jest dyskusja. Religia i wiara, jako oderwane od rzeczywistości z definicji uniemożliwiają istnienie jakiejkolwiek dyskusji i otwartości na zmianę poglądów.
Jakie miliony spalonych heretyków? I co mają do rzeczy prymitywne społeczności Amazonii czy Syberii albo małe i hermetyczne społeczności anabaptystów, mennonitów i amiszów? Swoją drogą oni mają też sporo za uszami, ale trzymają się dzięki ostracyzmowi w stosunku do tych, którzy łamią zasady.
W ogóle to o co w Twoim poście chodzi bo to chyba jakiś strumień świadomości.
Możliwe. Dość dawno to pisałem i od tego czasu się nad tym nie zastanawiałem za bardzo. W każdym razie jeśli ludzie nie są źli z natury, to religia nie nie może być jest źródłem wszelkiego zła.
Zło to łatka przyklejana na różne rzeczy. Np śmierć powodowaną przez kataklizmy, choroby, wirusy, pasożyty itp. Źli ludzie to odbicie ich środowiska, ewentualnie jednostki chore psychicznie, zmanipulowane albo zindoktrynowane tak jak krzyżowcy w średniowieczu, czy samobójcy-zamachowcy obecnie. Pamiętaj, że w tradycji judeo-chrześcijańskiej główne bóstwo jest wszechmocne w odróżnieniu od np zoroastrianizmu gdzie zło i dobro toczą wyrównaną walkę. Także w teologii biblijnej jest jedno źródło wszystkiego, i zła i dobra. I to mówię nie ja, ale biblia którą akurat w naszym kraju niestety mało kto zna. Mogę podać pare cytatów odnośnie zła jeżeli jest taka potrzeba.
Zdefiniuj "zło", które jest pojęciem metafizycznym, ok?
Smierc jest zła? Niby czemu? Przecież z punktu widzenia naturalizmu zło nie istnieje, nie ma takiego bytu.
Jak znowu tradycja judeo-chrześcijańska? I jak Biblia? W Bibili zło nie jest ontologicznym bytem ... na jakiego grzyba mi cytaty?
Cierpienie jest złe, szczęście jest dobre. Śmierć jest zła bo jeżeli nie jest naturalna (tzn. ze "starości") to zazwyczaj jest wynikiem dłuższego lub krótszego cierpienia. Oczywiście nie ma takiego bytu. To tylko abstrakcyjne pojęcie. Zło jest częścią natury. Drapieżniki, kataklizmy, itp. Jednak to pojęcie ma sens tylko w odniesieniu do życia. Niektóre organizmy są w stanie wznieść się ponad nią. Inne płyną z prądem.
Wszystko zależy od prespektywy. Na przykład dla tego człowieka: https://www.youtube.com/watch?v=wftmVU0zPSo natura jest niezbyt przyjazna. Nie ma ona świadomości ale powoduje cierpienie. Któremu można zapobiegać posługując się świadomością. Można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że gdyby nie było człowieka nie byłoby też zła bo nie miałby go kto nazwać. Świadome zło to wynik wpływu środowiska i/lub uszkodzenia mózgu. Wystarczy przestudiować przypadki dzieci wychowanych przez zwierzęta i można zapomnieć o koncepcie "natury" ludzkiej. W naturze leżą 2 rzeczy: potrzeba dotyku i strach przed hałasem.
To takie same słowa jak miłość, sprawiedliwość, zaufanie, rozsądek, itp. Nie powiedziałbym, że to urojenia, ale bardzo abstrakcyjne pojęcia z wyątkowo słabym połączeniem z rzeczywistością.
Idee istnieją, oczywiście, ale raczej jako intuicyjne pojęcia, bez jakiejś sztywnej definicji. Przydatne, chociaż nie do końca obiektywne. Możemy się umówić, że będziemy konkretnym pojęciem określać jakiś fragment rzeczywistości. Jako takich nie ma ich gdzieś "tam". Są tylko w naszych głowach.
"Są tylko w naszych głowach"
No i widzisz, idea zła i dobra istnieje tylko w Twojej głowie, ergo jest UROJENIEM jak idea Boga
Ale można je odnieść do rzeczywistości i nazwać złym to co przynosi ból i cierpienie a dobrym to co daje szczęście. Boga można odnieść tylko do tego co nieznane i niezrozumiałe.
Z punktu widzenia naturalizmu zło nie istnieje, nie ma takiego bytu.Na tym gruncie niemożliwa jest sensowna aksjologia i stwierdzenia typu, że jest ból i cierpienie są złe - są po prostu twierdzeniami metafizycznymi tak jak hipoteza Boga Ojca i Absolutnego Dobra.
Popełniasz elementarny błąd metaetyczny mylisz "dobro" z "szczęściem" . To, że coś jest dla kogo szczęściem, nie czyni tego czegoś "dobrym". Udana kradzież też jest "szczęściem" dla złodzieja , ale z tego nie wynika, że jest dobra, prawda?
"Boga można odnieść tylko do tego co nieznane i niezrozumiałe." No i ? A dobro jest zrozumiałe, albo zło? Np. dla mistyka istnieje droga duchowa do osiągnięcia, poprzez wiarę, bezpośredniego spotkania z Bogiem
Nie ma takiego bytu bo to tylko idea. Ale to nie zmienia faktu, że można dążyć do maksymalizacji szczęścia i minimalizacji cierpienia bez dyskryminacji i specjalnych przywilejów. Jeżeli mówimy o zasadach moralnych to najbardziej podstawową ideą jest ustalanie ich zza tzw. zasłony niewiedzy, tzn. ustający nie wiedzą czy po ustaleniu zasad zostaną członkiem mniejszości narodowej, kobietą, homoseksualistą itp. Pomocne, aczkolwiek nie zapewniające 100%owej sprawiedliwości narzędzie. Kradzież w oczywisty sposób jest sprzeczna ze złotą zasadą, której wartość poznaliśmy przez te parę tysięcy lat tworzenia cywilizacji.
Urojenia i idee zasadniczo się różnią. Weź igłę i wbij sobie w rękę i zobacz czy uznajesz "urojenie" cierpienia. A potem obejrzyj zachód słońca nad morzem i sprawdź czy szczęście to też "urojenie". Na koniec możesz podziękować bogu za to, że pomógł ci znaleźć klucze i uratował 3 osoby przed trzęsieniem ziemi które zabiło tysiące. To jest urojenie, i nie ważne czy nazwiesz go Yahweh, Allah, Zeus czy Thor.
Urojenia – zaburzenia treści myślenia polegające na fałszywych przekonaniach, błędnych sądach, odpornych na wszelką argumentację i podtrzymywane mimo obecności dowodów wskazujących na ich nieprawdziwość.
Nie przeczę, że można cierpieć, bądź odczuwać radość itp. Istnienie dobra i zła to urojenie.