Jak można pisać, że film to są trzy historie? Jakieś wcielenie astronauta XXVI wiek? Skąd wyźcie to wzieli? Podrózowanie kopułą? Odpowiadanie sobie na pytania co by było gdyby? 
 
Film to dwie historie z czego nawet nie mamy pewności czy hiszpański wojownik to było wcielenie czy jedynie wyobrażenie Izzi o drzewie życia. Tak więc film opowiada nam jedną historię rzeczywistą, która dzieję się na Ziemi, druga jest wymyśloną historią w książce którą napisała Izzi. Postać w kopule to żaden astronom, ale to dusza wędrująca do gwiazdy gdzie ma ponownie się narodzić. Nie jest to kolejne wcielenie, ta kopuła to pewnego rodzaju stan przejściowy pomiędzy życiem i życiem, świadczy chociażby o tym fakt, gdy dusza ta mówi "przelecimy przez te chmury i będziemy na miejscu, będę się mógł ponownie urodzić". Dusza wspomina sobie historię jednego ze swoich żyć. Ot i cała filozofia. 
 
Powtarzam nie wiem jak można napisać że film opowiada 3 historie, (o astronaucie żal.pl) eeeeeeh.
Konkwistador to nie było wcielenie, tylko bohater książki, którą Izzi pisała. Tom miał dokończyć tę książkę. Motyw z kopułą jest tutaj niezwykle symboliczny - drzewo życia, to alegoria jego ukochanej, zaś chmury gazów w które leci, to umierająca gwiazda, którą pewnego wieczora Izzi mu pokazała. Według wierzeń Majów (czyli pojawia się motyw z książki którą ona pisała) ta gwiazda była miejscem, do której udaje się zmarły. Dlatego też tam leci - aby na wieki być z nią. 
Film jest naprawdę magiczny.
Wydaje mi się, że taki odbiór narzucał trailer, kto widział ten wie, wyraźnie jest tam zaznaczone, że akcja rozrywa się w roku 1500, 2000 i 2500. Nie wiem kto wpadł na ten idiotyczny pomysł, żeby to zrobić, ale tak było. Wszystkim, którzy widzieli zapowiedź przed obejrzeniem filmu i później zawiedli się na "Źródle" polecam ZAPOMNIEĆ o trailerze i obejrzeć film jeszcze raz, zinterpretować po swojemu, wtedy wszystko będzie miało większy sens.
W chwili obecnej cała moja pewność co do znaczenia metaforycznego "Źródła" legła w gruzach. Przeczytałam komiks, nadzorowany przecież przez samego Darrena, a który JEST opatrzony datami przy poszczególnych scenach. Tym samym wracam do mojej pierwotnej interpretacji, jako Tom'a w kosmosie NIE będącego żadną metaforą. Zresztą posłuchałam tez samego komentarza reżysera i on tam wyraznie mowi, ze jesli chodzi o postacie jest w tym mniej metafory niż można by przypuszczać. Więc może jednak astronauta?
Ja film oglądałam bez przeczytania jego opisu i bez obejrzenia trailera... bardzo mnie zaskoczyło to, że Tom związany z drzewem to jest kosmonauta i to w dokładnie określonym czasie w przyszłości... i zupełnie nie pasuje mi, nie podoba mi się tak zamysł... i chyba będę szczęśliwsza pozostając przy swojej własnej interpretacji nawet pomimo tego, że reżyser uważa inaczej... a swoją drogą to taka myśl mi przyszła do głowy... ludziom brakuje w tym dzisiejszym szaleńczym świecie tego mistycuzmu i magii i sami odnajdują ją tam gdzie autor widział kopułę i kosmonautę i 2500 rok...
Przecież wynaleźli lek na nieśmiertelność, prawda (małpka)? Więc ten astronauta to Tom. Leci z drzewem (w którym jest dusza Izzi - zasadzony kasztan koło jej grobu) do umierającej gwiazdy, bo w momencie jej śmierci, rodzi się nowe życie. I Tom wierzy że może w ten sposób odzyskać Izzi. Tak to widzę.
Spojlery 
Dokładnie!! Opis jest idiotyczny. Poza tym jest wiele dowodów na to, że astronauta to Tom, choćby sugestywne przejście z atramentowej ,,obrączki" Toma na taką samą u astronauty. Koincydencja odpada . Potem kamera leci wzdłuż ręki po tatuażach wskazujących na upływ lat. I przy okazji konkwistador to nie żadne wcielenie tylko postać z książki Izzy, w której ( można się pokusić o stwierdzenie, że trochę ironicznie) skomentowała poszukiwania leku przez Toma. Bez uznania tego ,sens traci powtarzany cytat ,, dokończ ją" (książkę). To przecież Tommy po jej śmierci zdecyduje co zrobić ze swoim życiem - cieszyć się i korzystać z niego będąc pogodzonym ze śmiercią, czy stracić jego większość na szukanie nieśmiertelności jako wartości samej w sobie (której okazuje się nie mieć).
Wiesz co, z tego, co wiem, to sprawa wygląda tak, że początkowo Aronofsky miał pomysł na film całkowicie science-fiction i faktycznie miały tam być elementy z przyszłości i stąd te lata wybiegające w przyszłość itp. Natomiast potem, podczas prac nad filmem kompletnie zmienił pomysł na film i stworzył właściwie nowy scenariusz. W pewnym stopniu podobny do poprzedniego, bo też opowiadający historię faceta i umierającej żony, ale już nie science-fiction tylko taki filozoficzno mistyczny dramat, czyli to, co otrzymaliśmy finalnie. Cały bałagan z tymi opisami, rozpiską scen, o której piszesz i nawet wypowiedziami Aronofsky'ego czy reszty osób na temat filmu spowodowany jest najprawdopodobniej tym, że większość tych materiałów dotyczy pierwszej wersji filmu, kiedy miał być s-f, a która to wersja w końcu chyba w ogóle nie została zrealizowana (no chyba, że powstała, ale nie sądzę, bo oni chyba po prostu porzucili pracę nad tamtą i zajęli się tą nową, bo w dodatku była mowa o sporych stratach finansowych związanych z tą całą zmianą koncepcji).
straty finansowe nie wynikały ze zmiany koncepcji, ale zmiana koncepcji z kłopotów finansowych, w komiksie jest przedmowa w której Aronofski opisuje jak lecial samolotem zeby zwolnic kilka setek osob z produkcji bo wytwornia sie wycofała. Ale Aronofsky wzial sie w garsc, stwierdzil ze tak pokochal ten projekt, i ze nie odpusci (stad i komiks). Reszta tego, o czym mówisz prawdopodobnie się zgadza, ponoć wiele miesiecy pracowal nad zmiana scenariusza. Tak czy siak, uwazam ze to wspaniale ze mozna ten film interpretowac na dwa sposoby, i obydwa maja sens. :)
ja uważam ze można napisać ze film opowiada 3 historie, ale trzeba by do tego dodać ze dotyczące jednej i tej samej osoby ale w różnych czasach i przestrzeniach. Oczywiście kwestią sporna jest historia konkwistadora ale ja wolę myśleć że jest to po prostu kolejne wcielenie Toma, wcześniejsze wcielenie, w które Izzy jakimś sposobem udało się "wejrzeć". Film jest magiczny i można go interpretować na różne sposoby.
film opowiada jedną historię, tylko w różnych fazach. jak to ktoś już zauważył to wszystko to życie jednej i tej samej osoby. Konkwistador to postać z opowieści żony, a to co przeżywa to metafora tego co dzieje się w życiu Toma. Wędruje za mrzonką, dla swojej Królowej. A owy Astronom to dusza - inna faza życia Toma. To co stało się po śmierci. 
Ja to tak rozumiem. 
Piękny film ;)
Zgodzę się oprócz zdania :,,A owy Astronom to dusza - inna faza życia Toma" 
Tatuaże na rękach to lata.
Są trzy historie, z tym samym wątkiem , trzech różnych osób !! 
Filmy trzeba oglądać w skupieniu ;)
Budda jest duszą ! ..trzecią historią, jest historia duszy Toma, opisywała jego wnętrze, to co się z nim działo. :)
Nie, interpretacja idzie kompletnie w inną stronę. Ludzie odczepcie się od buddyzmu. 
 
 Astronom i naukowiec to jedna osoba FIZYCZNIE ( jednym z dowodów są tatuaże) , konkwistador to postać z książki Izzy. Inaczej ten film ma mało sensu,a takie stwierdzenia jak ,,finish it", czy powtarzanie sceny z pierwszym śniegiem w odpowiednich momentach ewidentnie pokazują o co w tym filmie chodzi. 
 
 Poza tym, naprawdę solidnie (poza jednym tekstem) zrobiono króciutkie opracowanie filmu w książeczce z Vivy. Jest tam mnóstwo wypowiedzi Aronofskiego i m.in. one powinny cie naprowadzić na trop.
"Ludzie odczepcie się od buddyzmu" -to po co w tym filmie jest taki motyw? 
Wytłumacz mi to! -"Astronom i naukowiec to jedna osoba FIZYCZNIE"
W sposób fizyczny jedna, po prostu 
 
<<"Ludzie odczepcie się od buddyzmu" -to po co w tym filmie jest taki motyw? >> 
Żeby zasugerować i wzmocnić przekaz dotyczący stanu emocjonalnego astronauty. 
 
Oglądałem ten film już 10 razy :P Oprócz głównego przekazu, jest w nim mnóstwo smaczków, np. nie wiem, czy zwróciłaś uwagę na scenę, gdy Tommy wychodzi zamyślony ze szpitala - tego jest więcej. Dlatego na jednym seansie nie poprzestałem.
Po pierwszym seansie miałem totalny mętlik i stwierdziłem dokładnie to co ty :D
Zgadzam się, po obejrzeniu filmu wszedłem na stronkę by go ocenić gdy przeczytałem OPIS to aż ręce mi opadły... Ja się pytam kto zaakceptował ten opis?? 
 Proszę go zmienić na właściwszy bo film: 
 nie opowiada ani 3 historii 
 nie opowiada o żadnym kosmonaucie 
 skąd wniosek że konkwistador szalał na punkcie królowej? 
 Lekarstwo o którym mowa było już na etapie rozwiązania gdy interpretował słowa żony/ 
A pytanie "Co byłoby, gdybym mógł żyć wiecznie i kochać wiecznie tę samą kobietę?" skąd w ogóle recenzent wytrzasną to pytanie się pytam?!
Zgadzam się, że kosmonauta wieje zgrozą!!! I właśnie, kto zaakceptował taki opis filmu? 
 
Po drugie nie zgadzam się, że człowiek w bańce to Tommy po śmierci żony.. uważam, że to obraz jeog duszy, podczas jego całego życia, a żona to drzewo, które codziennie dostarczało mu 'pożywienia', z niego czerpał sił do życia.. podchodził do drzewa.. i tam był takie włoski.. jak u żony, gdy szeptał jej do ucha. Po śmierci Izzy, drzewo obumarło.