Coś tu jest nie tak...
Przeczytałem wszystkie recenzje i jedna rzecz mnie intryguje.
Wszystkie opisują trzy historie...
XVI wiek,rozimiem,,można wywnioskować...
XX wiek,można wywnioskować
XXVI - gdzie w filmie jest powiedziane,że on jest austronautą i,że historia dzieje się w XXVI wieku??
Właśnie obejrzałem ten film i nasuwa mi się stwierdzenie,że tak na prawdę to nie były 3 historie tylko jedna.
XX wiek,naukowiec szuka lekarstwa dla żony chorej na raka mózgu,w międzyczasie ona pisze powieść,która w rzeczywistości jest odzwierciedleniem jej obecnego życia.Za to opowieść z XXVI wieku jest jedynie opowieścią ponieważ toczy się jedynie w głowie Toma.
Co mam na myśli - dwie pierwsze opowieści można bardzo prosto zinterpretować na zasadzie opowieści pisanej przez umierającą kobietę a za to trzecia jest wytworem wyobraźni chorego człowieka.
Izzy prosi toma aby dokończył jej powieść,on w pewnym momencie bierze manuskrypt i próbuje pisać ale rozpacz doprowadza go do szaleństwa.Szaleństwa w sensie psychiatrycznym ponieważ to co widzimy w XXVI wieku to nie astronauta w pojeździe kosmicznym tylko wychudzony,ogolony na łyso człowiek w piżamie w całkowicie nierealnej,wręcz sennej scenerii - czyli urojenia człowieka w szpitalu psychiatrycznym.Jego chęć przywrucenia Izzy do życia jest tak wielka,że próbuje dolecieć do tej umierającej gwiazdy ponieważ wraz z jej śmiercią rodzi się życie ale nie jest to rzeczywistość lecz majaki.
Jak również alternatywą dla mojej wypowiedzi jest ostatnia scena,w której Tom zakopuje jakiś zasuszony owoc na grobie Izzy co ma być symbolem nowego życia powstałego na śmierci co jest implikacją opowieści z XXVI wieku.
Nie wiem czy dobrze to odebrałem.
Proszę o komentarze.
Trafione w samo sedno!! W filmie nie ma postaci, którą można by nazwać "astronautą". A konkiwstador i naukowiec to rzeczywiście dwie paralelne postaci - pierwszy, stworzony przez umierającą kobietę, niejako prowadzi drugiego - bohatera filmu - do zrozumienia prawdy o umieraniu, kiedy to przy jej grobie sadzi coś, co kiedyś będzie drzewem - "drzewem życia"
już chciałem zakładać własny wątek, ale na szczęście zobaczyłem, że nie tylko mnie ten opis dogłębnie zdumiał
jak zobaczyłem go to pomyślałem - "co to za opis? ludzie trzymajcie mnie bo skonam..!"
dobrze, że nie przeczytałem go przed obejrzeniem filmu, bo żadnego astronauty w życiu bym nie zobaczył i pewnie co chwile zatrzymywałbym myśląc, że może przemknęła mi ta postać gdzieś między klatkami! albo może akurat odwróciłem się i wtedy coś o niej było!
nie wiem doprawdy skąd ktoś wytrzasnął tego astronautę i wiek XXVI (sic!), bo nijak nie da się tego tak zinterpretować!
po drugie: opis ten z samego początku daje odbiorcy zły klucz interpretacyjny, akcja filmu dzieje się w trzech "miejscach", ale ludzi w nich bytujących nie można pod żadnym pozorem postrzegać jako trzech odrębnych nie mających ze sobą nic wspólnego postaci, wszystko należy postrzegać jako jedność, gdyż wszystko nawzajem się przenika, dając spójną całość
---
opis wyświetla się na pierwszym miejscu, przez co jest duża szansa, ze wiele osób przed obejrzeniem filmu go przeczyta i w pewien sposób już od początku naprowadzi się na złą drogę
nadaje się on do kosza
Mogę się mylić, ale chyba sam Aronofsky (reżyser) powiedział, że jest to astronauta podróżujący w statku kosmicznym.
Witam. Akurat tutaj nie koniecznie możesz mieć rację ;) prawdą jest, że w filmie, nie jest powiedziane, że astronauta to astronauta, ale uważne obejrzenie filmu skłania do innych myśli.
Osobiście nie do końca potrafię powiedzieć (jak większość ludzi) o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi, ale zdaje mi się, że właśnie astronauta żyje w filmowej teraźniejszości. Myślami i wspomnieniami cofa się do lekarza, którym kiedyś był, a w wyobraźni ożywionej przez książkę jest konkwistadorem. Dlaczego uważam, że tak jest? Tommy-astronauta nękany przez zjawę Izzy w pewnym momencie poddaje się i postanawia po raz kolejny zmierzyć się ze swoimi wspomnieniami. Odwraca głowę w jej stronę i mówi "Ufam ci. Zabierz mnie. Pokaż mi." Wtedy poznajemy doktorka.
To tylko jeden z przykładów, w filmie jest tego więcej.
Z drugiej strony można też sądzić, że w filmie różne rzeczywistości przenikają się, oddziałują na siebie i zmieniają się. W końcu ostateczne sceny pokazują, jak Tommy wybiega za swoją ukochaną i dołącza do niej w chwili, gdy spada pierwszy śnieg. Choć sam przyznaję, że wtedy interpretacja jest jeszcze bardziej mglista.
Pozdrawiam.
Z wypowiedzią Aranofsky'ego jest tak, że czasami w języku polskim może wyjść coś innego niż sam mówiący miał na myśli. Sądzę że najlepiej oprzeć się na własnej intuicji i tym jak się osobiście odbiera ten film, a nie na np. tym co powiedział Aranofsky. Też czytałem gdzieś że są to niby 3 osobne opowieści, ale podczas oglądania logicznym jest, przynajmniej dla mnie, że to co widzę jest ze sobą ściśle powiązane.