Wyrastające pióra w "Czarnym łabędziu" jeszcze strawiłem, ale faceta przemieniającego się 
w drzewo niestety nie. Film to jedno wielkie pasmo nieprzeniknionego kiczu 
przeplatającego się z chorą rzeczywistością. Jedyne plusy jakie można tu zauważyć to 
muzyka i świetnie poprowadzona gra aktorska. Pan Aronofsky mocno tą produkcją mnie 
zawiódł.
Kicz? Może. 
 
Ale przecież piękny - jak baśń. Dlaczego nie pozwolić sobie obejrzeć baśni? Wszystko musi być chłodne, rzeczywiste i wykalkulowane? A nie możemy tak w pracy tylko, a w domu czy kinie dać sobie spokój i pozwolić twórcy poprowadzić Nas gdzieś indziej? 
 
Nie mam nic do Ciebie, autorze - każdy ma gust jaki ma i to szanuję. Tylko pytam: czyżbyś wyrósł z baśni nieodwołalnie stąd tak niska ocena?
Nie. Ten film jest po prostu słabo zrobioną i kiczem wiejącą baśnią, na której siedziałem jak na konkursie zbierania bananów. Jest wiele cenniejszych produkcji tego reżysera które zrealizowane są niebo lepiej, weźmy Requiem, Zapaśnika czy Łabędzia. To są świetnie opowiedziane historie, ten film to niestety przerost formy nad treścią.
nie wiem, który facet tam ci się przemienia w drzewo, ale jeśli naprawde gdzies to zobaczyles to spoko, nie dziwie ci się ze sie nie podobało.
jest taka scena na końcu zanim wchodzi w bańkę i odlatuje gdzieś w czasoprzestrzeń :P
Skup się na przekazie, a nie środkach stylistycznych użytych do jego przesłania. Po zrozumieniu pierwszego, zaakceptujesz lub nawet zakochasz się w drugim. Tego filmu nie można rozkładać na czynniki pierwsze (tym bardziej w kategorii efektów specjalnych) bo jest on spójną merytorycznie silnie osadzoną produkcją. 
zrozumiałem film i to bardzo dobrze lecz nie urzekł on mnie w żadnym swoim calu. Jest wiele magicznych filmów które potrafią mnie oczarować, lecz na tym czułem tylko lekkie zażenowanie i rozczarowanie.
mi sie wydaje, że po prostu nie zrozumiałeś przekazu. Ja na początku tez przez tą całą zawiłość uznałam, że to kicz, w dodatku oglądałam z koleżanką i ona stwierdziła, że jej sie w ogóle nie podoba, ale postanowiłyśmy dotrwać do końca i obiektywnie zastanowić się nad oceną. 
Po pierwsze - tego typu filmy trzeba lubić - mnie on zafascynował, a końcówka, wraz z sentymentalną, cudowną muzyką, po prostu mnie wzruszyła, zszokowała, zaczarowała, że aż się rozpłakałam. 
Po drugie - film jest tak nietypowy, że nawet jak na Aronofskyego jest wyjątkowy. Niebanalny, bo mimo że opowiadający prostą historię w której bohater pragnie uratować swą żonę, to dodatkowo wprowadzajacy nas w świat wyobraźni i myśli Izzie, które przelała na papier w swej książce. Zakończenie, które Tom sam wybrał dla siebie, cały ten pomysł jest po prostu bardzo nietypowy, bardzo, bardzo, dlatego, za tę wyjatkowość, niebanalność daję 9. 
Ale gust ma każdy inny, i każdy co innego lubi, więc pozdrawiam:)