Symbolika, metafory, ładne zdjęcia, treść którą można odczytać na kilka sposobów to w tym filmie wszystko jest. Ale czy jest on aż tak idealny, cudowny a przede wszystkim odkrywczy jak zachwalają jego oddani fani ?! Dla mnie nie mówi nic odkrywczego. Historia miłości, śmierci, pogodzenia się z ostatecznością, zwrócenia uwagi na to co ważne. Opowiedzenie tego w 3 historiach dziejących się na różnych płaszczyznach czasowych udało się zgrabnie. Do połączenia tych trzech historii nie można się przyczepić, idealnie się przenikają, uzupełniają. Fabuła może chwycić za serce, śmiertelna choroba, poszukiwanie lekarstwa…

Nie przepadam za filmami przepełnionymi symboliką, w tym jest sporo elementów dotyczących religii, wierzeń, nie trzeba jednak mieć stopnia naukowego z teologii by się połapać o co w tym wszystkim chodzi.( ewentualnie można poczytać w internecie, jeśli się czegoś nie rozumie- to żaden wstyd)

Może czuje lekki niedosyt dlatego, że oglądając ten film „nie odkryłem ameryki”- śmierć jako źródło życia, pogodzenie się z nieuniknionym itd. ( upraszczam nie zabijcie mnie fani) . Dla mnie to ładny film z pięknymi zdjęciami , muzyka, z fabuła która może łapać za serce ale na pewno nie odkrywczy. Na jednych emocje przedstawione w filmie zadziałają na innych nie. Zaliczam się do tych drugich osób.

7/10