tylko trzeba uważnie oglądać. W zasadzie bardzo prosty: śmiertelnie chora kobieta pisze książkę. Kapitan konkwiskador jest postacią z jej opowieści o cudzie życia, drzewie. W tej opowieści jest królową Izabelą a on jej kapitanem. Umiera, ale chciałaby żyć wiecznie, jako Ewa z ukochanym. Obsesja śmierci jako źródła życia pomaga jej umrzeć. Ale ma świadomość, że mąż, którego pozostawia, może sobie nie dać z tym rady. I pozostawia mu napisanie 12 rozdziału. I ten ostatni rozdział jest kluczem. Tom chce zaprzeczyć śmierci, znaleźć na nią lekarstwo, nie rozumie, że bez śmierci nie byłoby cudu życia. Czy cenilibyśmy życie, gdyby śmierć nie istniała? W końcu, w swej wyobraźni tworzy świat, w którym jest nieśmiertelny, jednak bez niej, całą wieczność.I drzewo umiera. Bo jest nie tylko drzewem życia, ale również miłości i śmierci. I to właśnie jest ten ostatni rozdział. Gdy zrozumiał, że krąg życia i śmierci jest zamknięty, że Izz to pojęła, że dzięki temu odeszła w spokoju, pisze ostatni rozdział, sadzi drzewo na grobie Izz i wreszcie "jest w porządku". Tak sobie tłumaczę przesłanie filmu, bo utraciłam niedawno najukochańszą osobę. 
A dafne niech chwilkę pomyśli, zanim napisze totalną głupotę.
Zgadzam się z oceną filmu. Co do zakończenia Jak dla mnie był to znak iż drzewo życia nie istnieje i zamiast poszukiwać nieśmiertelności powinniśmy zadbać o nasze doczesne życie ,które przecież jest takie krótkie.
No to koleżanka pięknie streściła przesłanie. Nie wiem czemu, ale wracam do tego filmu często, a jeszcze częściej do fenomenalnej ścieżki. Nie wiem jak Wy, ale ja mógłbym pod ten OST umierać ;]